Gutterballs

Czwartek, 25 lipca 2013 · Komentarze(0)
Kategoria Wpisy z muzyką
Od rana do pracy, a później do pracy Adama, coby zapakować 3 osoby (Adam, Mateusz i ja vel Maryśka) i 3 rowery do środka wyścigowego Yarka, zapuścić muzykę samochodową (czyli do śpiewania) i udać się na weekend do Wałbrzycha, gdzie czekali już na nas Tomek, Iza i Marcin.

W tym wpisie nie wypada dodać nic innego niż scenę z filmu Big Lebowski, z której ścieżka dźwiękowa pojawiła się tego dnia w samochodzie (Adam już wrzucił to, więc mnie zostaje tylko gutterballs, która doskonale trafia w moje mało wyszukane poczucie humoru. A może właśnie wyszukane?)

familijnie

Niedziela, 21 lipca 2013 · Komentarze(0)
Uczestnicy
Nasz świetny plan, co do jednodniowego wyjazdu w Beskidy sobotę, jak sama nazwa wskazuje - obejmował tylko ową sobotę. Plany na niedzielę przedstawiały się tak, że w ogóle ich nie było. Czytaj: albo jakieś posiedzenie z książką albo Battlefield. Na szczęście wybawił nas od tego tatuś i przejechaliśmy się nad jeziorko w celu takim, żeby się tam przejechać.

Tym razem ja bawiłam się aparatem, więc dla odmiany zdjęć mnie nie będzie. Uff...

Za to jest trochę rodziny i trochę fauny i flory.






s jak spontan

Sobota, 20 lipca 2013 · Komentarze(2)
Uczestnicy
W sumie to raczej nie lubię jarania się samym sobą typu "ojej! jesteśmy tacy szaleni i spontaniczni!", ale sama jestem zmuszona zrobić coś podobnego. No, może "zmuszona" to za dużo powiedziane, ale będzie usprawiedliwione jeśli tak uczynię. To zaczynamy:
Ojej! Jesteśmy tacy szaleni i spontaniczni! W piątek koło 18 zastanawialiśmy się z Adamem co będziemy robić w weekend, a w sobotę rano już pakowaliśmy się do auta żeby pojeździć trochę po Beskidzie Śląskim. Nasz Yaris w wersji SPORT (dlatego, że z rowerami na dachu, a nie dlatego, że szybki) dał radę, ale my trochę zamuliliśmy ze wstawaniem (ok, przyznaję się: nie "my", tylko "ja") i w efekcie w Bielsko-Białej zameldowaliśmy się dopiero po południu. Składanie rowerów, przebieranie, delikatny makijaż w wersji SPORT i ostatecznie ruszyliśmy dopiero koło 13.
Tak czy siak, plan zrealizowaliśmy. Kilka szlaków Beskidu Śląskiego zaliczone. M.in. czerwony szlak spod Klimczoka na przełęcz Karkoszczonka, który z prawie czystym sumieniem mogę polecić, bo okazał się być fajnym singlem bez luźnych kamieni, tak jak większość szlaków Śląskiego. A dlaczego z "prawie" czystym? To taki rodzaj marginesu bezpieczeństwa jakby ktoś tam się zabił.
A powrót jeszcze tego samego dnia do tęskniącej i szczającej pod lodówkę kreatury

Jak to zwykle ze mną bywa, było trochę lansu na szlaku






Adam również w pełnym lansie


Widoki też jako takie były


Józek squad

Środa, 17 lipca 2013 · Komentarze(2)
Kategoria Wpisy z muzyką
Uczestnicy
Z Adamem, Mateuszem i Marcinem po zasiedzeniu w pracy zażyliśmy trochę sportu? Eee... Nie. Po prostu pojechaliśmy na piwo rowerem, bo nie było głupiego na kierowcę automobilu :) A oczywiście po drodze zażyliśmy trochę sportu.

Zdjęć z jazdy nie ma, no to muzyczka na dziś. Albo nie na dziś. Nagrajcie to do samochodu i spróbujcie nie śpiewać :) Specjalnie "teledysk" w wersji karaoke :P

Kryzys wieku średniego?

Poniedziałek, 15 lipca 2013 · Komentarze(2)
Uczestnicy
Ostatnio z Adamem się chyba starzejemy? Ja zakupiłam sobie rolki, Adam odkopał swoje stare, z czasów, kiedy jeszcze na nich skakał, brykał i robił fikołki (serio). Ja taki wiracha nie jestem i ja umiem tylko przemieszczać się na nich z grubsza w linii prostej.
Pojechaliśmy do dechatlonu zakupić dla mnie ochraniacze cobym przypadkiem kończyn nie potłukła. Mam nawet dwie foty wątpliwej jakości. Wybaczcie pażałsta.



Na lenia

Niedziela, 14 lipca 2013 · Komentarze(3)
Uczestnicy
Kolejna niedziela groziła nicnierobieniem. Mimo to, że tak naprawdę bardzo lubię ten stan, później zawsze mam wyrzuty sumienia. Taki to już ze mnie pracuś :)
Bez planu, bez spiny pokręciliśmy się trochę tu i tam.

W jaki sposób ktoś może woleć koty niż psy?


Na szczęście udało nam się nie wpaść w żadną brzozę. To by dopiero było... Gorzej niż Hanka w kartony :)


Tatry, ale pieszo

Sobota, 13 lipca 2013 · Komentarze(2)
Kategoria Tatry
Uczestnicy
Kolejna wycieczka z cyklu "spontan". W czwartek wieczorem rezerwowaliśmy kwaterę, a w piątek po pracy wyruszyliśmy już w kierunku Zakopanego na pieszo-turystyczny weekend.
Tak poważnie mówiąc, to pierwszy raz w życiu byłam w górach pieszo. Dziwne, nie? Nawet mi się spodobało, ale raczej mało efektywne, bo za podejście nie ma żadnej nagrody typu "zjazd", tylko pozostaje zejście, przy którym tak samo trzeba przebierać nogami. Ale doceniam to, że mogłam zobaczyć Dolinę Pięciu Stawów, która naprawdę mnie oczarowała. Serio coś pięknego. Do tego poszczęściło się nam, bo złapała nas burza i było całkiem pusto.

Ja naprawdę nie wiem po co Jackson jeździł aż do Nowej Zelandii kręcić Władcę Pierścieni, skoro mógł to zrobić w Tatrach i miałby równie ładnie i pewnie paru nadprogramowych orków też by trafił gdzieś w bramie na Krupówkach.


O, a tu nawet jakiś Gollum się trafił


Oprócz Doliny Pięciu Stawów, co do której powtórzę się, że mnie oczarowała; zaliczyliśmy jeszcze Morskie Oko - z góry ładne, ale z poziomu samego jeziora raczej tragedia. Czułam się trochę jak w fokarium. Tłumy ludzi w klapkach zebranych wokół jakiejś tam wody, jakiś przewodnik wykrzykuje dane typu powierzchnia, ilość litrów, linia brzegowa itp, każdy raczej przeciętnie tym zainteresowany no i tak to się kręci...




Zobaczyłam też Wielką Siklawę, która też była raczej z tych fajnych


Poza tym ja jak zwykle się lansowałam na szlaku


Adam wcale nie był w tym gorszy


W niedzielę powrót do domu, ale zaraz zaraz... Lans na szlakach był, pozostało jeszcze polansować się na Krupówkach. Ciupagi ani kapci nie kupiliśmy, ale wcale nie jesteśmy tacy "offowi" za jakich chcemy uchodzić, bo nie udało nam się uniknąć tego, czego właściwie jednak wolelibyśmy uniknąć - czyli ulegliśmy karykaturyzacji... Ale mam parę słów na swoją obronę. Zmuszono nas do tego. Serio. To wszystko wina mamy Adama, która zapragnęła na swojej ścianie umieścić rodziną galerię karykatur. Ale uwierzcie, że naprawdę długo się broniliśmy...

Góra Mocy?

Sobota, 29 czerwca 2013 · Komentarze(6)
Uczestnicy
Jako "Góra Mocy" reklamuje się Góra Kamieńsk w internecie. No cóż... Każdy orze jak może :) O górę zahaczyliśmy właściwie przy okazji, bo głównym celem był punkt widokowy na odkrywkę w Kleszczowie przy kopalni Bełchatów. Strasznie mnie kręcą tego typu rzeczy. No bo czy to nie robi wrażenia? Czyżby rozmiar jednak miał znaczenie? :) 12km długości i 3km szerokości... Uff...


Chyba jestem inżynierem z powołaniem :)
A dym hipnotyzował jak zwykle. A przynajmniej jak ostatnio


A sama góra? No cóż... Wjechaliśmy i zjechaliśmy. Ot co. Góra mocy? nieee...

Z mamą po krzakach

Niedziela, 16 czerwca 2013 · Komentarze(0)
Uczestnicy
Już nie pamiętam kto kogo wyciągał, czy mama nas czy my mamę, w każdym razie skończyło się wspólnym kręceniem i jak to zwykle bywa, pod koniec wylądowaliśmy u Józka :)

Czy wy też uważacie, że jestem adoptowana?




Coś za coś - Adam pojechał na wycieczkę z teściową, ale za to mógł pooglądać swojego czasu największy śmigłowiec świata. Bilans spełniony?

za późno na kreatywność

Sobota, 15 czerwca 2013 · Komentarze(2)
Z Adamem pojechaliśmy jakoś tak bez planu. Oczywiście jak jeździ się bez planu to ostatecznie ląduje się u Józka albo w Modrzewiaku. W tym przypadku też tak było, ale jednak sama jazda też była wyjątkowo miła.
Po drodze przerwa na foty w trawie.




No i sama trawa jakby ktoś jednak miał dość "sweet foci"






Adam też zaliczył sweet focię u Józka :)