Mieszczuszkiem przemieściłam się na Gdańską, gdzie uczęszczam do pracy (zdanie nie do wymówienia dla obcokrajowca :) ). Praca pracą, a jak wróciłam zagłosowałam na trójkowy polski top wszech czasów. Jakby ktoś miał ochotę, to link jest tu. Tylko jeśli ktoś zagłosuje na jakieś T.love albo wilki to znajdę cię, zabiję twoją matkę, babkę, a potem spalę twój dom, rozumiesz? A tak a propos wrzucam takie oto:
Z Adamem i Mateuszem na wieczorową porą napić się piwa na Górce Śmieciowej. Bardzo romantyczna panorama:
I bardzo romantyczne kropki:
A dla tych co lubią takie zabawy: na stronie trójki można głosować na top wszech czasów. Ja oczywiście jak co roku spędziłam nad tym pół dnia. No i muzyczka nawiązująca. Tak, na nich też głosowałam:
Jak to zwykle bywa w społeczeństwie polskim i światowym zdaje się równie, po zmianie stanu cywilnego tyłki przyrosły nam do kanapy. Na szczęście na chwilę udało się je odkleić, bo jeszcze jeden weekend pierdzenia w stołki mógłby skończyć się rozwodem. Przebieg procesu odklejania tyłka od kanapy został udokumentowany fotograficznie.
A tak przy okazji ogłoszenia o zmienionym stanie Adama i moim, wrzucam tzw "naszą piosenkę". Właśnie na nią poderwałam Adama :P i przy okazji pokazałam mu, że pink floyd to nie tylko siajowe "the wall", czy równie badziewne "dark side of the moon". Wnieśli też dużo dobrego w świat muzyczny. Choćby właśnie "echoes". Sama kwintesencja zajebistości mieści się w krótkim odcinku od 16:00 do momentu kiedy Gilmour wchodzi ze swoim gejowym wokalem, czyli 19:12 :) A dla cierpliwych polecam całość
To miało być wreszcie to. Wstaliśmy rano, wyszliśmy rano, Adam miał plan. Nie wiem jak to się stało, że skończyliśmy w Modrzewiaku i nie mamy ani jednego zdjęcia. Za to jest miejsce na muzyczkę. Tym razem ścieżka dźwiękowa z Trainspotting. Jeśli komuś nieznane - czas nadrobić zaległości.
Zdarzało mi się przejeżdżać różne trasy rowerem. Bywało nawet tak, że myślałam, że jakoś sobie nawet radzę. Teraz wyznanie (wcale nie jest łatwo): pokonał mnie krawężnik podczas dojazdu do pracy. Dziękuję za uwagę. Na osłodę muzyczka
15km, dwie gumy i tylko jeden zapas. Adam szedł 7km домой, a ja wróciłam na Tomku. Nic tylko ślub z takim brać :) Tzn z Adamem, nie z Tomkiem. Zdjęć nie mam, bo troszkę krótkawo było, ale za to wrzucam taką tam piosenkę, która mi się podoba i nic na to nie poradzę, choćbym chciała :)
Od rana do pracy, a później do pracy Adama, coby zapakować 3 osoby (Adam, Mateusz i ja vel Maryśka) i 3 rowery do środka wyścigowego Yarka, zapuścić muzykę samochodową (czyli do śpiewania) i udać się na weekend do Wałbrzycha, gdzie czekali już na nas Tomek, Iza i Marcin.
W tym wpisie nie wypada dodać nic innego niż scenę z filmu Big Lebowski, z której ścieżka dźwiękowa pojawiła się tego dnia w samochodzie (Adam już wrzucił to, więc mnie zostaje tylko gutterballs, która doskonale trafia w moje mało wyszukane poczucie humoru. A może właśnie wyszukane?)