Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2012

Dystans całkowity:318.60 km (w terenie 97.00 km; 30.45%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:8
Średnio na aktywność:39.82 km
Więcej statystyk

Bardzo ważne badania do pracy mgr :P

Sobota, 29 września 2012 · Komentarze(3)
Temat mojej pracy mgr, którą ostatnio bardzo sumiennie piszę to "model matematyczny suszenia węgla brunatnego parą przegrzaną w suszarce fluidalnej", czy jakoś tak. Jako, że w temacie pojawia się hasło "węgiel brunatny" postanowiliśmy z Adamem pojechać zobaczyć największą w Polsce kopalnię węgla brunatnego i największą w Europie elektrownię na węgiel brunatny, które to znajdują się niedaleko Bełchatowa.
Niestety okazało się, że najlepszą drogą dojazdową do Bełchatowa jest droga wojewódzka :/ Bardzo nie lubię jeździć takimi drogami, więc zamieniłam się na ten czas w endosporę (a taka jestem tajemnicza. Mam nadzieję, że dobrze użyłam słówka :P) i zajęłam się wyobrażaniem sobie jak będzie wyglądał mój pogrzeb. Uznałam, że Amerykanie to w sumie fajny naród, bo podobno u nich popularne jest chowanie przy "Highway to hell" puszczane na życzenie denata :)
W każdym razie tym razem jakoś udało mi się ujść żywcem, a w nagrodę w Bełchatowie zafundowaliśmy sobie wyżerkę


i kilka "sweet foci"


A potem ruszyliśmy w kierunku Zalewu Słok zrobić kilka fajnych zdjęć elektrowni z zalewem




Wjechaliśmy na tereny elektrowni, kopalni i jeszcze kilku innych zakładów, gdzie trochę nielegalnie porobiliśmy kilka zdjęć przenośnika taśmowego i podpieprzyliśmy trochę węgla :) Zdjęcie wrzucę do opisu teoretycznego w pracy mgr - trochę nie na temat, ale zawsze to pół strony więcej, a u mnie z tym krucho :)

A to wspomniany przenośnik taśmowy




A ja tymczasem polansowałam się przy hałdzie kamieni


Jakieś zielsko też się trafiło


A to fotka węgla brunatnego lignitowego, którą wrzuciłam do swojej pracy :)


A potem do Gorzkowic, skąd pociągiem wróciliśmy do Łodzi. Po drodze Adam wreszcie dał sobie wytłumaczyć na czym polega suszenie parą przegrzaną :)A w Gorzkowicach pod kościołem było ładnie oświetlone drzewo. A w kościele akurat odbywała się msza i mogliśmy usłyszeć księdza, który akurat mówił "jeśli msza rozpoczyna się o 18, to proszę przychodzić na 18 i się nie spóźniać" :)


Mieliśmy jeszcze jechać na punkt widokowy w Kleszczowie, ale niestety za późno ruszyliśmy z domu i trzeba było się śpieszyć na pociąg. Przynajmniej będzie pretekst żeby tam wrócić. A wrócę chętnie, bo elektrownia i kopalnia zrobiły na mnie wielkie wrażenie. Bo ja lubię takie duże maszyny :) Byle nie drogą wojewódzką... A na miejscu w Łodzi okazało się, że przypadkiem wpadła nam kolejna setka z małym hakiem :)

Słuchawki za 15zł to jednak nie jest to...

Wtorek, 25 września 2012 · Komentarze(3)
Kategoria Chała :)
Moje nowe słuchawki są tak kiepskie, że nawet nie mogłam sobie dzisiaj podśpiewywać jadąc rowerem, bo zagłuszałabym muzykę.
Świetnych żartów o pedofilach nikt nie docenia, dlatego tym razem wrzucam filmik promujący jazdę na rowerze w Łodzi. Bardziej jako ciekawostkę niż cokolwiek innego.


Swoją drogą ja w sumie doceniam, że coraz więcej ludzi jeździ na rowerach i miasto powoli naprawdę zaczyna dbać o rowerzystów, ale ludzie! Błagam! Nauczcie się jeździć :) Już nie mówię o takich skomplikowanych manewrach jak np skręt albo komunikowanie tegoż (chociaż wiem... Wystawianie ręki nie jest cool), ale myślę, że warto byłoby poćwiczyć jazdę prosto :) To naprawdę pomaga :)

Klapu klap

Poniedziałek, 24 września 2012 · Komentarze(3)
Kategoria Chała :)
Z Adamem pojechaliśmy do decathlonu. A ja bardzo lubię żarty o pedofilach, więc proszę o wybaczenie :)

AAAAaparat Sprzedam!

Czwartek, 20 września 2012 · Komentarze(4)
Kategoria Chała :)
Uwaga uwaga, sprzedajemy z Adamem aparat na allegro. Kto zaglądał na nasze blogi, ten wie, że aparat ma duże możliwości. Link do aukcji. Kto wie, może dla bikestatsowiczów pomyślimy o jakiejś zniżce :)

bumtarara bumtarara

Wtorek, 18 września 2012 · Komentarze(3)
Z okazji przejażdżki do szkoły wrzucam taki ćwierćinformatyczny żarcik. No i dorzucam piosenkę w gratisie :)
Tu żarcik:

Gdyby Apple robiło rowery:
- można by kręcić kierownicą za friko, ale hamować tylko odpłatnie,
- powietrze do kół - po 5 baksów, pompować można tylko specjalną pompką przez specjalny wentyl,
- bagażnik jest, ale nie można tam niczego przewozić, bo to wbrew warunkom licencji,
- rower jedzie szybko, ale strasznie ciężko kręci się pedałami, przez co siły wystarcza na max pół dnia,
- kosztuje 3x tyle, co normalny rower - płacisz za ogryzek i stylową białą ramę,
- Apple wygrywa procesy z innymi producentami rowerów o stosowanie okrągłych kół w ich produktach.

Nadal uważam, że Dezerter ssie :) Chociaż ten kawałek akurat im się udał. Na tyle, że od kilku godzin prawie cały czas go śpiewam :P

Nocna Łódź

Sobota, 15 września 2012 · Komentarze(7)
Pojechaliśmy z Adamem nocą do miasta pocykać kilka nocnych fotek ładnie oświetlonych budynków. Niestety nie znaleźliśmy takich. Najpierw napisałam tekst, w którym narzekałam na łódzkie podejście do oświetlenia ulic i budynków. Później stwierdziłam, że na własne miasto narzekać nie wypada, więc ograniczę się tylko do wrzucenia trzech fotek :)




I jeszcze zdjęcie zachodu Słońca sfotografowanego z okna:

Paranoid!!!

Poniedziałek, 10 września 2012 · Komentarze(6)
Mieszczuch to jest jedyny z moich rowerów, na którym szybko jeżdżę. A dlaczego? Tak dla niepoznaki :) A raczej pewnie dlatego, że zawsze mam słuchawki w uszach, a przy odpowiednim doborze muzyki zaczyna brakować przełożeń :)
Ostatnio przy okazji odgrzewania starych hitów trafiłam na to:


Koniecznie trzeba podkręcić głośniki! Pewnie to trochę głupio zabrzmi, ale to jest muzyka mojej młodości :P Wiecie jak ciężko było być 15-latką słuchającą Black Sabbath? :)

Nowe zabawki :)

Niedziela, 9 września 2012 · Komentarze(5)
Ale tym razem nierowerowe. Nabyliśmy z Adamem aparat, nie inny jak fotograficzny. Pojechaliśmy wczoraj do sklepu po pierdoły, a wróciliśmy z nowiutkim Nikonem D3100 :) Tak się z Adamem dobraliśmy, że zawsze przy zakupie jakichkolwiek nowych rzeczy ja przekonuję Adama, że nowy nabytek jest nam niezbędny, a Adam mnie, że nie wie jak nam w ogóle się udawało do tej pory przeżyć nie posiadając danej nowej rzeczy :) Tak samo było z aparatem. W tym przypadku pasujemy do siebie jeszcze lepiej. Adam lubi robić zdjęcia, a ja lubię być na zdjęciach :P
Dlatego następnego dnia trzeba było pojechać pocykać fotki i przy okazji przejechać się rowerem :)
Ale uwaga uwaga, Adam zaczął mnie uczyć obsługiwać się aparatem i nawet już umiem robić zdjęcia nie tylko na zasadzie "ja już wszystko ustawiłem, ty tylko tutaj naciśnij" tylko wyobraźcie sobie, że sama dobierałam czas otwarcia migawki albo przesłonę :D Niestety Adam nie pozwolił mi wrzucić żadnego zdjęcia ze sobą na dowód tego, że to ja robiłam zdjęcia, ale wrzucę cyknięty przez siebie staw w Arturówku


Ale jednak aparatem głównie bawił się Adam






Nie wiem jak to jest, ale zawsze jak jedziemy donikąd to w efekcie trafiamy do Modrzewiaka :) Widać wszystkie drogi prowadzą do Modrzewiaka


I jeszcze w ramach bonusu wrzucę trzy fotki ze spaceru z psem, na który oczywiście też wzięliśmy aparat :)




Rower dla zakonnicy :)

Niedziela, 2 września 2012 · Komentarze(2)
I ponownie udała się wycieczka dużą grupą. Było nas tak dużo, że nawet nie chce mi się wymieniać :) Konkretnie 8 osób. Postanowiliśmy zrealizować plan z zeszłego tygodnia, czyli rybkę w Jamborku. Na żarcie nam się śpieszyło, więc część drogi przejechaliśmy autostradą


Trasa "do" szła bardzo dobrze dopóki nie usłyszeliśmy nagłego "jeb!" a potem "ała!". Okazało się, że towarzyszowi Michałowi pękła sztyca, co uczyniło z jego roweru typowy rower dla zakonnicy :)


Nasi nadworni MacGyverzy zaczęli myśleć i kombinować, a że ja nic nie byłam w stanie wymyślić, jak zwykle w takich momentach (znaczy się jak ktoś coś zepsuje) zajmuję się głównie śmianiem :) (tzn ja też myślałam nad rozwiązaniem, ale mój pomysł, żeby zamienił się z jakąś dziewczyną na rowery niestety nie przeszedł)


Szczerze mówiąc, to myślałam, że zakończy to naszą wycieczkę, ale okazało się, że Michał jest twardszy niż się wydawało i wsiadł na taką oto wylajtowaną wersję roweru


Nikt się nie spodziewał, że Michał pokona w tej pozycji blisko 50km. Ale jak widać po minie świetnie się przy tym bawił :)


Ruszyliśmy dalej, mijając po drodze zwierzyniec,


z koniecznym postojem na trochę lansu,


i dojechaliśmy na rybkę. Tzn niektórzy mieli rybkę. Ja np miałam smażone ości


A później znowu trzeba było wsiąść na rowery


i wrócić do Łodzi. Michał z Krzyśkiem postanowili wsiąść w pociąg w Kolumnie, a reszta postanowiła wrócić rowerami. Tzn tak postanowiliśmy, ale nie wiem jak to się stało, że jednak też znaleźliśmy się w tym pociągu :)
A w pociągu Monika robiła dobrą minę do złej gry, bo Perła była paskudna :)