Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2014

Dystans całkowity:143.10 km (w terenie 65.00 km; 45.42%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:4
Średnio na aktywność:35.78 km
Więcej statystyk

Jajka!

Sobota, 19 kwietnia 2014 · Komentarze(2)
Uczestnicy
Jajka jajka jajka!
Kierownice z jajami
Kierownice z jajami © bendus

Z palcem w dupie

Sobota, 12 kwietnia 2014 · Komentarze(10)
Uczestnicy
Nowy rowerek w końcu został złożony do różowej, 29calowej kupy. 
Pomysł złożenia sztywnego 29calowca z geometrią roweru górskiego chodził za mną od jakiegoś czasu. Gadanie o czymś i nierobienie tego jest bardzo do mnie niepodobne, więc to nie jest niespodzianka, że taki rowerek w końcu powstał. Pierwszy krok zrobił Adam kupując mi piękną różową ramę Poison Lithium i widelec na gwiazdkę. Od tamtego czasu dokupowanie nowych gratów poszło bardzo szybko - pod koniec stycznia brakowało mi tylko opon i sztycy. Opony kupiłam w internecie i niestety kutas z allegro mi ich nie przysłał. Mam nadzieję, że za moje 150zł wydał na wizytę u dentysty... W każdym razie do marca cały czas czekałam na opony (naiwna jestem, co?). Koniec końców do roweru założyłam stare Smart Samy z komórki i na razie tak śmigam. 
No ale nie o tym miałam... Rowerek jest aż nadto wystarczający na około łódzkie ścieżki. Wożąc ze sobą 140mm skoku w Specu czułam się jakbym wyciągała czołg do walki z kaczką. Na poisonie jest akurat, a momentami mam nawet większy ubaw, bo np przejeżdżając po korzeniach na specu mogłam równocześnie ziewać, rozmawiać przez telefon, zmieniać płytę w radio i nie włączyć przy tym wycieraczek. Na poisonie jest to spokojnie do przejechania, ale trzeba się troszkę pogimnastykować - dzięki temu zaczynam ponownie lubić jeździć po okolicach Łodzi :) Wjeżdżając w las bez ścieżki, tak jak nam się czasem zdarza, ubaw miałam po pachy. A do tego na asfalcie też nie zamulam tak strasznie jak zwykłam to robić :)
Niestety straciłam szacunek wśród miejscowych - w Modrzewiaku spotkaliśmy dwóch gości na wypasionych fullach - jeden na Ibisie Mojo, drugi na Giatcie Reign - rozmawiali o rowerach. Rower Adama trochę pochwalili, coś skomentowali, a na mój nawet nie spojrzeli... Straciłam swoje "bling bling" narzędzie ;(
W każdym razie, ogólnie jestem z rowerka jestem bardzo zadowolona. Ale nie bójcie się, nie starzeję się - nie zacznę się ścigać :)
Poison Lithium w Lesie Łagiewnickim
Poison Lithium w Lesie Łagiewnickim © bendus

A co do tytułu: próbowałam Adamowi udowodnić, że mogę wjechać na jakąś górkę w Łagiewnikach z palcem w dupie na swoim nowym rowerku. Hmm... Ciężko się jedzie pod górkę trzymając kierownicę jedną ręką. Może byłoby to łatwiejsze gdybyśmy nie byli po wizycie w Modrzewiaku :)

Baywatch

Niedziela, 6 kwietnia 2014 · Komentarze(1)
Z Adamem pokręciliśmy po okolicy, kończąc wycieczkę klasycznie na Zamkowym u Józka.
Po drodze widzieliśmy ojca na rowerze z córką w foteliku. Ogólnie rzecz biorąc to jest pewnie niezły sposób spędzania czasu z dziećmi, ale kurde... niech te foteliki kończą się wyżej niż szyja dziecka... Głowa latała jej jak cycki Pameli Anderson w Baywatch (jakby ktoś miał potrzebę: klik). Nie wiem czy ona spała czy już nie żyła. A może taki rodzic po prostu musi jechać wtedy bardziej umiejętnie i unikać wertepów? Nie wiem, ale jak kiedyś zdarzy mi się wydalić z siebie jakiegoś potomka to będę go woziła w przyczepce...
A wycieczka całkiem romantyczna, bo pojechaliśmy nad rzeczkę:
Outdoor Lava-Lamp
Outdoor Lava-Lamp © bendus

Dawny kanał zrzutowy starej oczyszczalni na Lublinku
Dawny kanał zrzutowy starej oczyszczalni na Lublinku © bendus

Przy postoju nad rzeczką ja uznałam, że za milion dolarów bym się tam nie wykąpała. Adam jest bardziej sprzedajny, bo uznał, że wystarczyłby mu tysiąc dolarów.