skoki, loty itepe
Piątek, 8 czerwca 2012
· Komentarze(5)
Kategoria Masyw Śnieżnika, Wycieczki z jajem
Tego dnia my z Adamem spasowaliśmy. Adam z powodu bolącej i spuchniętej kostki, a ja dla towarzystwa :)
My obijaliśmy się w najlepsze, kiedy zadzwoniła do nas reszta ekipy, która pojechała na jakiś krótki pożegnalny spacer rowerowy. Otóż znaleźli jakąś traskę FR zbudowaną zaraz nad Międzygórzem. Podjechaliśmy kawałek, ale my tego dnia raczej postanowiliśmy potowarzyszyć Izie i kiedy Marcin z Mateuszem się nieźle bawili na hopkach my raczej statecznie obserwowaliśmy, robiliśmy zdjęcia i trzymaliśmy w pogotowiu telefony z szybkim wybieraniem na 112 w razie czego :) Adam przez kostkę, a ja jakoś tak miałam gorszy dzień :)
No ale niektóre fotki powychodziły naprawdę niezłe
Np Marcin w locie
Mateusz w prawie niedolocie :) Albo lądowanie a'la trialowiec
Ale najlepszy był młody miejscowy, który na 20-kilowym markeciaku skakał wszystko :)
i znowu Marcin w pro-pozie :)
A my nie chcieliśmy wrócić bez zdjęcia i też przejechaliśmy się po kładce
"i jak? i jak? wyszedłem "pro"? :)"
No ale przede wszystkim w tym wpisie chciałam zaprezentować wszystkim nasz filmik z całego wyjazdu. Kręciliśmy z wielkim poświęceniem, Marcin nawet czasem kładł się na ziemi, Adam był zmuszany do zakładania stanika, więc teraz bardzo proszę o obejrzenie efektów :)
My obijaliśmy się w najlepsze, kiedy zadzwoniła do nas reszta ekipy, która pojechała na jakiś krótki pożegnalny spacer rowerowy. Otóż znaleźli jakąś traskę FR zbudowaną zaraz nad Międzygórzem. Podjechaliśmy kawałek, ale my tego dnia raczej postanowiliśmy potowarzyszyć Izie i kiedy Marcin z Mateuszem się nieźle bawili na hopkach my raczej statecznie obserwowaliśmy, robiliśmy zdjęcia i trzymaliśmy w pogotowiu telefony z szybkim wybieraniem na 112 w razie czego :) Adam przez kostkę, a ja jakoś tak miałam gorszy dzień :)
No ale niektóre fotki powychodziły naprawdę niezłe
Np Marcin w locie
Mateusz w prawie niedolocie :) Albo lądowanie a'la trialowiec
Ale najlepszy był młody miejscowy, który na 20-kilowym markeciaku skakał wszystko :)
i znowu Marcin w pro-pozie :)
A my nie chcieliśmy wrócić bez zdjęcia i też przejechaliśmy się po kładce
"i jak? i jak? wyszedłem "pro"? :)"
No ale przede wszystkim w tym wpisie chciałam zaprezentować wszystkim nasz filmik z całego wyjazdu. Kręciliśmy z wielkim poświęceniem, Marcin nawet czasem kładł się na ziemi, Adam był zmuszany do zakładania stanika, więc teraz bardzo proszę o obejrzenie efektów :)