Masyw Śnieżnika ciąg dalszy
No to jedziemy - Schronisko Pod Śnieżnikiem zostawiamy w tyle i podjeżdżamy na Mały Śnieżnik

A tutaj Marcin mówi "Zabiję twoją matkę, babkę, dziadka, a potem spalę twój dom, rozumiesz?"

A jak było pod górę, to musi być i w dół, tutaj Mateusz

a tutaj ja i mój "bigas", jak to mówi Adam :)

Później wspięliśmy się na Goworek, a na szczycie był lans na całego. Nawet psy innych turystów się lansowały

No to my też


A później było trochę lansu na zjeździe


A tu mam trochę posraną minę, bo tylne koło zaczęło mi się odrywać, ale jakoś opanowałam i zjechałam całość :)

Były też widoki, jak to w górach

Gdzieś na zjeździe Marcin postanowił katapultować się z roweru i nawet wypuścił spadochron :)

Adam też wszystko zjeżdżał, nawet mimo nieźle spuchniętej kostki


Na przełęczy Puchacza Adam jednak stwierdził, że noga już mu nieźle daje się we znaki, więc my we dwójkę zawróciliśmy, a reszta pojechała jeszcze ostatni odcinek zielonego szlaku.
Aha, na wycieczce była z nami też Iza, ale niestety ciężko było uchwycić Izę na zjeździe, dlatego jakoś tak wyszło, że z tej nie ma żadnych zdjęć :)