Okazało się, że w Corningu w Strykowie pracują sami sportowcy :) Dzięki Marcinowi znaleźliśmy się na rowerowym pikniku organizowanym przez jego pracodawców. Jakie to amerykańskie :) Ale to wcale nie był sarkazm, bo impreza okazała się być bardzo przyjemna. Była jazda na rowerze, była gra w plażówkę i było dużo dobrego jedzenia :) Niestety zdjęć nie ma, ale wrzucam 4 sekundowy filmik z dedykacją dla Izy, która musi nadrobić zaległości i obejrzeć Predatora :)
... to będę musiała je wypić. Ale wcale nie będę protestować, bo podobno ma wyjść dobre :) Do tatusia Eligiusza pojechaliśmy nawarzyć piwa za pomocą takiego zestawu:
Zobaczymy co to wyjdzie :) W poniedziałek rozlewamy do butelek.
Jak zapewne wszyscy wiedzą, aby przystąpić do jakiejkolwiek sekty, należy spełnić pewnie wymagania. Tak samo jest oczywiście w przypadku łódzkiego klubu narciarskiego PTTK, który latem zamienia się w tzw sektę rowerową.
A jakie wymagania trzeba spełniać? Trzeba: - jeść dużo golonki
Pokręciliśmy się z Adamem po mieście ze ściśle sprecyzowanym celem: obfotografować jak najwięcej łódzkich murali.
Część mojego chyba ulubionego
A to jego druga część
A tak wygląda w całości
A to mój drugi ulubiony
Dziewczyna ma trochę dziwnie wykręcony nadgarstek, ale poza tym bajer
Potem powrót urokliwymi zakątkami Łodzi, o których nawet nie wiedziałam, że mamy, ale zdjęć nie robiliśmy bo jeden z inteligentnych umysłów, który tam siedział stwierdził, że "O... kurwa tamten gość chyba ma koszulkę Widzewa!". Dlatego tam nie posiedzieliśmy i pojechaliśmy dalej, po drodze fotografując EC2
Skoro tak, to wypada, żeby ludzie też nie każdą noc w całości przesypiali. Dlatego w składzie Adam, Marcin, Mateusz, trochę Emil, no i rodzynek, czyli ja pojechaliśmy pokręcić się nocą po Łagiewnikach. Jak się okazało, tam wszystkie drogi prowadzą do Modrzewiaka, dlatego nie obyło się też bez postoju na piwo :)
Marcin robił nam sesję przez staw w Arturówku
Od lewej: Adam vel Szczęśliwa Pyza i ja :)
Dobrze wiedzieć, że Modrzewiak jest tak długo czynny
Podczas jazdy kręciliśmy też filmiki, ale niestety raczej słabo wyszły. Zgadzam się z Marcinem, że jednak najlepsza jest sama końcówka :)
Żeby nie było, że dodaję jakieś nieznane zespoły, to dzisiaj odrobina czegoś, jak to się mówi, "mainstreamowego". Tzn zespół znany, a reszta już po mojemu :)
Kolejny dzień majówki w Tleniu i znowu trzeba jeździć na rowerze! Po wczorajszym morderczym dystansie już nikt nie miał siły, ale jesteśmy twardzi, nie miętcy i znowu wybraliśmy się na rower.
Kawałek przejechaliśmy, ale co za dużo to nie zdrowo, więc zaliczyliśmy postój nad Jeziorem Żurskim
Potem z powrotem - też rowerem, więc jest i zdjęcie na rowerze
Po powrocie ludzka część wycieczki zażyła posiłku regeneracyjnego, a psia część wycieczki postanowiła sięgnąć po mocniejsze środki
Następnego dnia co prawda nie jeździliśmy na rowerze, ale dzień spędziliśmy równie "aktywnie", więc wrzucam kilka zdjęć. M.in pływaliśmy kajakami
Graliśmy w siatkówkę
Niektórzy (patrz: Michał) uznali, że siatkówka to za mało i postanowili również zażyć trochę Tai Chi
Mój wujek kiedyś stwierdził, że jak ma przejechać mniej niż 70km to nie odpłaca mu się znosić roweru :) Jak się dowiedział jakie dystanse pokonywaliśmy na tegorocznej majówce w Tleniu to uznał, że on więcej przejeżdżał na bobo dookoła piaskownicy :) Przejechaliśmy całe 9 km :) Ale i tak było miło. Leniwie i wakacyjnie z sympatycznym psiakiem koleżanki nad jezioro Żurskie.
Owo jezioro Żurskie
Magda na mostku
Michał na żółtym szlaku koło Tlenia.
Swoją drogą, to mimo, że za wiele nie przejechaliśmy to muszę przyznać, że Bory Tucholskie, a konkretnie okolice Tlenia to naprawdę świetne miejsce do jazdy rowerem. Wszędzie jeziorka, które cieszą oko; prawie wszystkie ścieżki to single; lasy są ogromne i jest gdzie jeździć; a same tereny są całkiem pagórkowate. Do tego jeziora stwarzają też wiele innych możliwości spędzania czasu oprócz roweru: kajaczki, kąpiel, plażowanie bez tłumu ludzi. Ja wiem dlaczego ja zwykle jeżdżę w góry, a nie w inne miejsca Polski. Ale dlaczego wszyscy ludzie walą nad morze skoro jest dużo więcej naprawdę ciekawszych miejsc? Tego nigdy nie będę w stanie zrozumieć.
A to ja w tym samym miejscu, co Michał. Pagórki są? Są.
Przejazd przez most kolejowy: Trochę adrenaliny musi być :)