Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2012

Dystans całkowity:349.24 km (w terenie 185.00 km; 52.97%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:9
Średnio na aktywność:38.80 km
Więcej statystyk

Najtrajd i test nowej lampki

Poniedziałek, 30 kwietnia 2012 · Komentarze(0)
Na imieniny dostałam od Adama nową lampkę, o taką. W takim razie trzeba było ją przetestować w leśnych warunkach. Z Siwym i Izą pojechaliśmy pokręcić się po lesie Grotnickim, a skończyło się na nocnym ognisku w lesie przy nastrojowym wyciu banshee :) (nie, nie chodzi o rower banshee, tylko o tę tradycyjną, która straszy ludzi po nocach)



Pobawiliśmy się też długim czasem otwarcia migawki w aparacie i porobiliśmy napisy światełkami


A efekty tego był takie

Mój Marian


Iza Izy


Ziwy Siwego


I YMCA Adama :)


A lampka działa. Świeci jak dzieci po Czarnobylu :P
I jeszcze sprostowanie: Lampkę dostałam bez okazji, bo o moich imieninach Adam zapomniał. Ot, taki szczęśliwy przypadek :)

Olaboga olaboga

Niedziela, 29 kwietnia 2012 · Komentarze(7)
Miało być większą grupą, miało być miło i przyjemnie, terenowo i ogniskowo... I co?!
No i było :)
Tym razem do naszej stałej, jak zwykle dopisującej, nienarzekającej grupy w składzie Adam, czekoladowa Iza, Marcin i ja, dołączył jeszcze Mateusz.

Początek bardzo gorący i bardzo wietrzny.


Później wjechaliśmy w las, więc przestało wiać i jechało się dobrze. Byłoby "bardzo dobrze" gdyby Mateusz ze swoimi kurierskimi zapędami tak nie zasuwał :) Zapominał, że jedzie z delikatnym dziewczęciem. Muszę sobie zapuścić jakiś warkocz, coby bardziej pasować do powszechnego wizerunku delikatnego dziewczęcia.


Dlaczego wszyscy mają takie spuszczone głowy?


Geograficzny cel wycieczki - pomnik "Łosia" w Dłutówku




A to niegeograficzny cel - ognisko. Ostatnio nowa tradycja. Przy ognisku kąpiel (ale niestety tylko niektórzy) i piwo nr 1.


W Janowicach - piwo nr 2


"E tam piwo!" - powiedziała Iza - "Czarna porzeczka to jest to!" jedyne 3,80zł, w tym 90 gr kaucja za butelkę :)


Później jeszcze wizyta u Józka, który jest Wojtkiem i piwo nr 3. Ale my nie z tych co dużo piją i mało jeżdżą! No... Może jednak z tych... Ale nie tym razem, bo tym razem Iza pojechała swoją życiówkę - 120km :)

Robotniczo

Piątek, 27 kwietnia 2012 · Komentarze(0)
Mieszczuch z laptopem w sakwie robi się całkiem ciężki, ale jakoś udało mi się go okiełznać :)

W gratisie dorzucam piosenkę. Ten zespół już był u mnie ostatnio, ale nikt nie docenił, więc teraz wrzucam ich inną piosenkę.
<object width="100%" height="450"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/xMfNrrqUPSE"> </object>

Elektrownia atomowa w Polsce i burzowe gradobicie

Sobota, 21 kwietnia 2012 · Komentarze(3)
Wcześniej napisałam taki ładny opis, ale jestem pierdoła i mi się skasował. Teraz napiszę tylko, że W Zgierzu złapała nas spora burza z gradem. W miarę szybko się schowaliśmy, ale przez tę parę minut zdążyłam już tak przemoknąć, że myślałam, że zaraz się rozpuszczę. W końcu taki ze mnie cukiereczek :P

A byliśmy z Adamem i jego ojcem na przejażdżce po grotnickich lasach + wizyta w opuszczonej cegielni Aniołów + ognisko + rysowanie ramy przez Adama :)

W części mieszkalnej w cegielni zostało jeszcze sporo skarbów po dawnych lokatorach






Była też m.in. "Przyjaciółka" z 1957r, gdzie był taki fajny "nius", że Polska w 1965r zbuduje swoją pierwszą elektrownię atomową, a w 1970r będzie miała swój pierwszy statek z napędem atomowym :) A w rubryce obok były też złote rady dla młodych mam, aby w przypadku choroby małego dziecka dać mu surowego rabarbaru :)

A poza tym na wycieczce było też ognisko







No i troszkę jazdy również






A ja nie mogłam odmówić sobie okazji do małego lansu na Tomacu :)


A później sprawy się rypły i przyszła burza, której część przeczekaliśmy pod jakąś wiatą w Zgierzu, a pozostałą część w Mcd's


Jednak nie była to typowa letnia burza, po której zwykle nie wiadomo kiedy wygląda Słońce, a w pogodzie nie ma ani śladu po deszczu. Po tej burzy nadal wszystko było zamglone i zachmurzone




Wyszło na to, że dodałam wpis z chyba dłuższym tekstem niż za pierwszym razem :)

Gwiezdne bąki

Sobota, 14 kwietnia 2012 · Komentarze(7)
Na początku było parę chwil grozy. Przede wszystkim pobudka: pociąg do Tomaszowa Maz. odjeżdżał o 6:03, więc trzeba było wstać przed 5... A jakby tego było mało to w owym pociągu dostałam "z kajora" od jakiejś baby. W skrócie wyjaśniając powód, to dlatego, że ona paliła w pociągu. Reszty można się domyślić :) (Jeśli ktoś nie był w przedszkolu i nie rozumie zwrotu "dostać z kajora", to już wyjaśniam: To znaczy, że ona mnie kopnęła).
Następnie kolejne niepowodzenie: jak wysiedliśmy z pociągu, to okazało się, że całkiem nieźle pada. Część deszczu przeczekaliśmy na śniadaniu w Mcd's, gdzie też uznaliśmy, że jesteśmy twardzi, nie miętcy i jedziemy dalej zaplanowaną trasą. Przed naszą twardością nawet matka pogoda zmiękła i uznała, że z nami nie ma co zadzierać, więc przez prawie całą resztę wycieczki mieliśmy już ładną pogodę.

W drodze na zaporę zaliczyliśmy jak zwykle grupowe zdjęcie

A co do grupowości, to wstępnie wycieczka miała się odbyć w większym gronie, zrzeszając w miarę terenowych łódzkich rowerzystów, no ale, jak widać na powyższym zdjęciu, nie wyszło i wobec tego pojechaliśmy w zawsze dopisującym i nie narzekającym na pogodę i emeryckie tempo gronie (no, najwyżej niektórzy narzekali na kilometraż :P), czyli: Adam, Izka, Marcin no i ja.

Jak dojechaliśmy na zaporę, pogoda nadal była do dupy


A Adam nie bał się okazywać swojego niezadowolenia


Gdzieś na drodze minęliśmy odkrywkową kopalnie piasku...


...a tam, jak normalnie jakieś dwie najlepsze przyjaciółeczki się zdjęłyśmy


Realizujemy główne założenie wycieki: maksimum lasu i terenu, minimum asfaltu


Pogoda zaczyna ustępować


A ja jak zwykle się lansuję


Ale i tak mój lans przy lansie Siwego, to nic :)


Dalej do Inowłodza po zakupy na ognicho, które nastąpiło później nad Pilicą.

Ognisko trudno było rozpalić, bo wszystko wokół było mokre, no i chłopaki się trochę namęczyli, ale za to my ich wspierałyśmy. Psychicznie oczywiście :)


Na ognisku, wiadomo: kiełbaski, bułeczki, sos tatarski, piwo itp. Do pewnego momentu było nawet dużo miłości


Chłopaki poczuli się bardzo młodo i robili sobie zdjęcia z piwem jak w podstawówce :)


Jak się okazało, podstawka pod kiełbaskę z kasku nie była zbyt dobrym pomysłem :)

Marcinowy kask się wziął i zjarał, po czym nasi młodzi kochankowie zaczęli na siebie warczeć.

Adam z Marcinem postanowili specjalnie na morsa zdjąć z siebie "obciski" :)


Kilka ostatnich zdjęć było nierowerowych, no to teraz rowerowe: Iza w rezerwacie w Spale


75% grupy na fajnej ścieżce w rezerwacie


A tu ja hardkorowym na przejściu, którego nie powstydziłby się sam Bear Grylls


A tu pozostałości mostka na rzece Gać, przejścia którego nie powstydziłoby się nawet dwóch Bearów :)


A tu już w powrotnym pociągu Marcin po raz kolejny zdejmuje "obciski", a może tutaj zakładał?


Pod koniec Iza strzeliła focha, bo nie dobiła do setki :) (musiałam napisać :P)
A tytuł wziął się stąd, że przez całą wycieczkę wszyscy posądzali mnie o stosowanie dopingu wykorzystując prawo zachowania pędu, czyli po prostu przez puszczanie bąków :)

Starość i grzybica

Czwartek, 12 kwietnia 2012 · Komentarze(4)
Ostatnio patrzę na swój główny profil na bikestatsie, a tam się wyświetla, że mam 24 lata!! "O kurde" - pomyślałam - "Pewnie wpisałam złą datę urodzenia". O jak strasznie się zawiodłam jak po wejściu w ustawienia jednak okazało się, że wpisałam dobrą datę... Trochę liczenia i wyszło, że ja faktycznie jestem taka stara! Olaboga co to będzie dalej...
Każdy chciałby być jak Krzysio Ibisz i być coraz młodszy...
Z okazji, że poczułam, że śmierć już blisko, to wrzucam epitafium.


Na starość już nawet nie potrafię być oryginalna i wrzucam piosenkowe hity, które wszyscy znają i lubią*... Co się ze mną dzieje?! Jeszcze trochę i następnym razem u mnie na blogu będzie gotye czy jak mu tam.

*i ja też lubię!

A poza tym to kolejny pracowito-szkolny dzień za mną. Znów miło było wyprzedzać samochody stojące w korkach :)

pajping

Środa, 11 kwietnia 2012 · Komentarze(0)
Na odpicowanym mieszczuszku do roboty porobić pajping :)

Dzisiaj zamiast zdjęcia dam muzyczkę.
Początek trochę smętny, chociaż jest dobrym wstępem do dalszej części, ale od 4:13 zaczyna się ach och i moje śpiewanie :)

Na YT jakaś taka dziwna zaszumiana wersja. Jakby ktoś chciał fajniejszą to wysyłam na maila :)

Wreszcie jak normalna para a nie jak dwa pedały :)

Wtorek, 10 kwietnia 2012 · Komentarze(7)
Pojechaliśmy z Adamem do decathlonu po koszyczek do mojego mieszczucha, żeby stał się on jeszcze bardziej miejski i pedalski (jak to na rower przystało).
Koszyczki były lipne, więc wzięliśmy sakwy.
A jako, że ja jechałam na miesczuchu, a Adam na swojej "szosówce", to stwierdziłam, że wreszcie wyglądamy na rowerze jak normalna para, a nie ja dwa pedały: Ja ubrana po cywilnemu na eleganckim rowerku z bagażniczkiem, a Adam w kasku i całym osprzęcie.

Przy okazji zrobiliśmy sobie też słit focię z ręki


oraz przelansowałam się z nowymi sakwami w "Manu"

takie tam... Wspomnienia :)

Środa, 4 kwietnia 2012 · Komentarze(11)
Kategoria Chała :)
Dzisiaj pani inżynier pojechała rowerem do roboty, a przy okazji nudnego wpisu nie chcę znowu wrzucać muzyczki, której niestety nikt nie doceni. Wrzucam więc mojej zdjęcie mojej ręki z września 09, bo ostatnio przeglądając bloga zauważyłam, że ponad dwa lata temu napisałam, że "na razie" nie wrzucam zdjęcia :) "Na razie" się trochę przeciągnęło, ale już wszystko naprawiam. Proszę:

Oczywiście jakby było bez żarciku to nie byłabym sobą :P