W tym roku wakacje obchodzimy z Adamem całkiem późno. No jakoś tak wyszło. Miejsce to stary i lubiany pewniak - Izery. Za co ja tak uwielbiam te góry?! Liczyliśmy na złotą polską jesień. Hehehehe :) a to dobre :) Pierwszego dnia chcieliśmy zaliczyć Śnieżne Kotły w Karkonoszach. Za każdym jak jesteśmy w tych okolicach obiecujemy sobie, że jeden nierowerowy dzień poświęcimy właśnie na to. Udało się pierwszy raz. Widoków i tak nie było :) Przynajmniej będzie powód, żeby jeszcze kiedyś tam wrócić, bo przyznam, że Karkonosze od tej strony mnie oczarowały. Gdyby jeszcze tylko Adam nie próbował mnie zrzucić w przepaść...
Jako, że oboje z Adamem jesteśmy bardzo leniwi (a szczególnie Adam :P), tego dnia postanowiliśmy stoczyć się w dół. Najpierw dojazd do czarnego szlaku, który prowadzi wzdłuż potoku Kamieńczyk, potem zielonym wzdłuż rzeki Kamiennej, a potem niebieskim dalej wzdłuż Kamiennej. Tak dokładnie opisuję trasę, bo chciałam ją polecić też innym. Czasem przypomina ona szlak wzdłuż Dunajca w Małych Pieninach, bo jest widokowo bardzo ładna (od momentu wjechania na zielony szlak, ten nie oddala się od brzegu rzeki dalej niż 50m), a do tego jest fajniej niż wzdłuż Dunajca, bo nie jedzie się z grubsza płaskim szutrem, tylko cały czas zjeżdża się w dół drogą z bardzo fajnymi kamyczkami.
O, takimi kamyczkami:
Czasem szlak daje chwilę wytchnienia od kamieni i pozwala spojrzeć w lewo na rzekę
Aha, zapomniałam napisać, że kawałek tej trasy prowadzi przez park narodowy, czyli niestety nie wolno po nim jeździć rowerem. Ale my jesteśmy złymi ludźmi i i tak pojechaliśmy :) (Kasjer sprzedał nam bilety wstępu do parku bez słowa o rowerach). I dobrze, bo dzięki temu mogliśmy dalej pojechać takim ładnym szlakiem:
Gdzieś na trasie Adam się wywala, zdzierając się przy tym mocnawo (bo ochraniacze są niewygodne), a przy okazji przedziera oponę w dwóch miejscach. Dlatego decydujemy o przedłużeniu wycieczki aż do Jeleniej Góry, gdzie Adam kupuje sobie nową oponę. Powrót pociągiem, co Adamowi - "kolejofanowi" najbardziej się podobało z całej dzisiejszej wycieczki. Bo faktycznie trasa pociągiem też bardzo ładna widokowo.
Miało być miło, ale Adam (niezdara) popsuł rower. W efekcie spod samego szczytu Wysokiego Kamienia musieliśmy zjechać do centrum Szklarskiej i poszukać obejmy podsiodłowej. Udało się, ale pierwotny plan wziął w łeb. Wobec tego pojechaliśmy do wodospadu Szklarki i wróciliśmy do domu zielonym szlakiem wzdłuż Kamiennej.
W sobotę przenieśliśmy się z Międzygórza do Jakuszyc. Celem pierwszej wycieczki w nowym miejscu była osławiona przełęcz Karkonoska i schronisko Odrodzenie. Miało być niesamowicie trudno, a było tak średnio trudno :)