Wpisy archiwalne w kategorii

Beskid Śląski

Dystans całkowity:41.76 km (w terenie 37.00 km; 88.60%)
Czas w ruchu:01:48
Średnia prędkość:7.89 km/h
Liczba aktywności:2
Średnio na aktywność:20.88 km i 1h 48m
Więcej statystyk

s jak spontan

Sobota, 20 lipca 2013 · Komentarze(2)
Uczestnicy
W sumie to raczej nie lubię jarania się samym sobą typu "ojej! jesteśmy tacy szaleni i spontaniczni!", ale sama jestem zmuszona zrobić coś podobnego. No, może "zmuszona" to za dużo powiedziane, ale będzie usprawiedliwione jeśli tak uczynię. To zaczynamy:
Ojej! Jesteśmy tacy szaleni i spontaniczni! W piątek koło 18 zastanawialiśmy się z Adamem co będziemy robić w weekend, a w sobotę rano już pakowaliśmy się do auta żeby pojeździć trochę po Beskidzie Śląskim. Nasz Yaris w wersji SPORT (dlatego, że z rowerami na dachu, a nie dlatego, że szybki) dał radę, ale my trochę zamuliliśmy ze wstawaniem (ok, przyznaję się: nie "my", tylko "ja") i w efekcie w Bielsko-Białej zameldowaliśmy się dopiero po południu. Składanie rowerów, przebieranie, delikatny makijaż w wersji SPORT i ostatecznie ruszyliśmy dopiero koło 13.
Tak czy siak, plan zrealizowaliśmy. Kilka szlaków Beskidu Śląskiego zaliczone. M.in. czerwony szlak spod Klimczoka na przełęcz Karkoszczonka, który z prawie czystym sumieniem mogę polecić, bo okazał się być fajnym singlem bez luźnych kamieni, tak jak większość szlaków Śląskiego. A dlaczego z "prawie" czystym? To taki rodzaj marginesu bezpieczeństwa jakby ktoś tam się zabił.
A powrót jeszcze tego samego dnia do tęskniącej i szczającej pod lodówkę kreatury

Jak to zwykle ze mną bywa, było trochę lansu na szlaku






Adam również w pełnym lansie


Widoki też jako takie były


Wycieczka w góry do szpitala w Bielsko-Białej :)

Piątek, 11 września 2009 · Komentarze(30)
Ciężko mi się pisze jedną ręką, więc samą jazdę opiszę kiedy indziej, a na razie tylko jej skutek: wstrząśnienie mózgu, dziura do kości w prawym przedramieniu, skręcona kostka i parę pokaźnych siniaków i otarc (w tym na głowie). W szpitalu leżałam miałam leżec "dopóki nie wybiją mi tego idiotycznego sportu z głowy" :) Na szczęście na prośbę lekarz zgodził się wypisac mnie zanim "ten idiotyczny sport" całkiem opuści moją głowę:)
W domu na szczęście nie ma basenu i kroplówki :) (ale niestety sama muszę sobie robić zastrzyki w brzucho)

Z tego co pamiętam z wypadku, to było w dół i chciałam wyskoczyc sobie na jakiejś nierówności.
Wnioski: Nie przestanę jeździc na rowerze po górach, ale dorobie się jeszcze ochraniaczy na łokcie i przedramiona :)

Póki co zdjecie kasku, a zdjęcia innych obrażeń będą później, jak nie będzie to już groziło poważniejszym szokiem i zróceniem obiadu :)


[Edit] A tu można przenieść się w czasie jakieś dwa lata w przód i zobaczyć zdjęcie uśmiechniętej ręki :)

Aha! Na Skrzyczne wjechałam :) Nawet bez większych problemów. Tylko zjazd mi za bardzo nie wyszedł...


W schronisku Adam zaprzyjaźnił się z kotem, a kot zaprzyjaźnił się z Adama fasolką.


Bardzo dziekuje wszystkim, którzy żczyli mi powrotu do zdrowia na blogu Adama i innymi kanałami :)