Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2010

Dystans całkowity:241.81 km (w terenie 80.00 km; 33.08%)
Czas w ruchu:13:01
Średnia prędkość:18.58 km/h
Liczba aktywności:5
Średnio na aktywność:48.36 km i 2h 36m
Więcej statystyk

Camel trophy

Niedziela, 25 kwietnia 2010 · Komentarze(5)
Jako, że w tym roku mam przejechane bardzo mało kilometrów, w ten weekend postanowiłam iść na ilość, a nie na jakość. Początkowo planowana była wycieczka w trójosobowym składzie: Eligiusz, Adam i ja. Jednak Adam zdychał w domu z bolącym zębem, więc pojechaliśmy tylko we dwójkę. Ot taka rodzinna wycieczka :)
Jakby Adam wiedział jakie atrakcje na nas czekają, pewnie nie zwracałby uwagi na tego zęba. Po drodze mijaliśmy liczne kościoły, jeden pałac, maszt radiowy w Zygrach, prawdziwego Młynarza, ale to wszystko to nic przy głównej atrakcji: święceniu wozu strażackiego w Bałdrzychowie! Pochód z cheerleaderkami, orkiestra, strażacy na galowo. Prawie jak Rio De Janeiro. Staraliśmy się wkręcić na imprezę, ale do domu zostało jeszcze parędziesiąt kilometrów, więc popsztykaliśmy tylko parę zdjęć i ruszyliśmy dalej. Ja załapałam się na zdjęcie ze strażakami ze sztandarem :) Eligiusz niestety nie ma foty z cheerleaderkami, a szkoda, bo prawdopodobnie był to najlepszy kwiat gminy.
Nie zdążyliśmy jeszcze ochłonąć, a tam następne atrakcje. Zoo z jednym wielbłądem. A nie, były dwa, ale jeden chyba zdechł :)
W każdym razie wcale nie wyszła tylko taka czysta "ilość", bo "jakości" też tam trochę było. Nawet sporo. Podsumowując, jazda po szosie nie jest taka zła :)
No, może gdyby nie to, że przez większość wycieczki coś przy korbach jęczało mi jak zarzynane prosię.

Głodna bestia. Strach się bać




Ale ja niczego się nie boję :P


Prawie jak Rio de Janeiro




Zawsze chciałam być strażakiem :)


+ jeszcze parę wycieczkowo - rowerowych zdjęć








I znów nowe zabawki

Sobota, 24 kwietnia 2010 · Komentarze(7)
Pierwsza jazda na nowym Stachu. Trasa średnia jak na testy, bo najpierw do sklepu oddać hamulec do przedłużenia przewodu (jechałam tylko z przednim) i do Eligiusza na kotlety i pogapić się w większym gronie na mój rower :P
O pracy ramy na razie nic nie piszę, bo to była na razie wycieczka regulacyjna, poza tym krótka i po mieście.
Ale mam nadzieję, że może teraz foxiu nie znajdzie już niczego złego w tym rowerze, tak jak w starym Stasiu. Bo wtedy po nocach nie mogłam spać :)

Tadam

Ogłoszenia wcale nie drobne

Niedziela, 18 kwietnia 2010 · Komentarze(4)
Dodaję "wycieczkę" z zerowym przebiegiem, żeby podzielić się z Wami dwoma ważnymi informacjami.
1. Szkoła jest do dupy :/ Cały weekend spędziłam nad książkami. Żeby pozaliczać wszystko co mam do zaliczenia w terminie i z jako takim skutkiem, nie ma mowy o jakimkolwiek czasie wolnym. Zła jestem, bo pogoda jak w środku lata (takiego zimnego lata, ale zawsze :) ), a ja siedzę i się załamuję... Weszłam na bikestatsa, żeby jeszcze bardziej się zdołować i pooglądać wasze wycieczki :)
2. Bardziej rowerowa informacja. Stanislaw VI niedługo do mnie przyjedzie (model będzie niespodzianką :P), więc Stachu III może już szukać swojego nowego właściciela. Tzn sama rama. Rama w maju skończy dwa lata. Ilość przejechanych kilometrów każdy widzi: prawie nie jeżdżona :/ Jak znajdę trochę czasu to dodam aukcję na allegro ze wszystkimi szczegółami. Postaram się zrobić to jeszcze dzisiaj wieczorem.

Wystawiłam aukcję

Z ostatniej wycieczki:


Wystawiłam aukcję

Z wielkim Szu na Halnym Bobku (Co za składnia :) )

Sobota, 10 kwietnia 2010 · Komentarze(4)
Po śledziku i po seansie ze Scarlet; z Adamem i Michałem pojechaliśmy pozwiedzać malownicze składowisko odpadów poprzemysłowych "Boruta" oraz na miejscowe tzw. "górki" w Krajobrazowym Parku Wzniesień Łódzkich. Te "górki" i tak były spore jak na moją obecną kondycję, więc broń Boże się nie nabijam :) Nie wiem jak to się stało, ale Michał wybrał sobie taką pogodę (deszcz i zimno) na dzień rozpoczęcia sezonu rowerowego. (Właściwie to wiem jak to się stało. Halny Bobek został prawie złożony. Tylko hamulce były pożyczone z drugiego roweru Adama). A poza tym, z ważnych rzeczy: Mój damper oficjalnie wyzionął ducha. Powietrze uciekało w takim tempie, że prawie cały czas jechałam na wbitym do końca :/
A moje pytanie brzmi: Czy kupować sam amortyzator, czy od razu się szarpnąć na zestaw rama + damper :) Np taki. Prawda, że piękna? :) Zatem prawdopodobnie będę niedługo szukała chętnego na mojego Poisona. Jak jest każdy widzi: rama prawie nie jeżdżona :P Do tego jeżdżona przez dziewczynę. (Zauważyłam, że na allegro ten fakt jest często dobrą reklamą). Ale jeszcze oficjalnego ogłoszenia nie nadaję, bo wszystko zależy od mojego kaprysu :P
Ale wracając do wycieczki:
Sesja w pięknych okolicznościach przyrody


+ dwóch starszych panów :P Adam niestety zasłonił swoim rowerem napis, który pozwolę sobie zacytować: "kocham cię kurwa mać strasznie mocno"


jedna z kilku fajnych ścieżek koło Łodzi


Na jednej z wyżej wspomnianych "górek"


A na tym zdjęciu, ja wcale nie skaczę do wody, jak twierdził flash, na blogu Adama, ani wcale nie przygotowuję się do walki sumo, jak twierdził Adam. Historia tego zdjęcia jest prosta: Adam kazał mi podnieść rower i unieść nogę :)


A pytanie do tego zdjęcia nie brzmi "co robi Marysia?" tylko "co robi Adam?" Ja podnoszę sobie siodełko. A Adam?


A tutaj miało być widać moje błotne piegi, których za bardzo nie widać, ale za to dobrze widać moją głupią minę :)

Yippee-ki-yay Motherfucker

Czwartek, 8 kwietnia 2010 · Komentarze(8)
Jak to zwykle z Adamem bywa, po szkole/pracy pojechaliśmy pokręcić się po terenowych ścieżkach, oraz tam gdzie ścieżek nie było.

Adam pozuje na bandzie


Ja, prawie na krawędzi


Dolina Sokołówki - to brzmi dumnie


Urzekający widok z Górki Śmieciowej


Zabawa ze znalezionym, gdzieś na dnie szuflady, statywem


Postanowiłam ujawnić prawdziwą wersję pierwszego zdjęcia, którą Adam musiał później obrabiać, żeby nadawała się do publikacji :)


+ moja obróbka

Stachu w akcji

Poniedziałek, 5 kwietnia 2010 · Komentarze(0)
Nareszcie udało się pojeździć na Stasieńku. Z Adamem u boku. Trasa bez ładu i składu, pogoda do dupy, ale i tak mi się podobało. Tak zawsze narzekam na te tereny wokół Łodzi, a jednak dzisiaj i tak mi się morda sama uśmiechała :)

Zaatakowaliśmy wszystkie 5-metrowe górki w okolicy


Adamowe triki


Dumny Stach


Jak ja się dzisiaj ładnie ubrałam pod kolor