wyszłam z wprawy :)

Sobota, 1 sierpnia 2015 · Komentarze(12)
Kategoria Chała :)
Aaa, co tam! Dodam wpis, chociaż i tak pewnie już nikt tu nie zagląda :) 
Ale wyszłam na rower, co w obecnej sytuacji jest nie lada wyczynem i ogłaszam to całemu internetu :D
A generalnie stało się to, że się ocieliłam... Taka sytuacja. Przerwa w kręceniu wyniosła prawie rok, ale obyło się bez dokręcania dodatkowych kółek do roweru. Trochę się bałam, że jak wsiądę na rower, to "połknę" siodełko, ale takich atrakcji też nie było. Ale za to był radler u Józka! Echh... No prawie tak jak kiedyś, kiedy jeszcze byłam młoda :)

Nawet fota jest, a co :)

Jajka!

Sobota, 19 kwietnia 2014 · Komentarze(2)
Uczestnicy
Jajka jajka jajka!
Kierownice z jajami
Kierownice z jajami © bendus

Z palcem w dupie

Sobota, 12 kwietnia 2014 · Komentarze(10)
Uczestnicy
Nowy rowerek w końcu został złożony do różowej, 29calowej kupy. 
Pomysł złożenia sztywnego 29calowca z geometrią roweru górskiego chodził za mną od jakiegoś czasu. Gadanie o czymś i nierobienie tego jest bardzo do mnie niepodobne, więc to nie jest niespodzianka, że taki rowerek w końcu powstał. Pierwszy krok zrobił Adam kupując mi piękną różową ramę Poison Lithium i widelec na gwiazdkę. Od tamtego czasu dokupowanie nowych gratów poszło bardzo szybko - pod koniec stycznia brakowało mi tylko opon i sztycy. Opony kupiłam w internecie i niestety kutas z allegro mi ich nie przysłał. Mam nadzieję, że za moje 150zł wydał na wizytę u dentysty... W każdym razie do marca cały czas czekałam na opony (naiwna jestem, co?). Koniec końców do roweru założyłam stare Smart Samy z komórki i na razie tak śmigam. 
No ale nie o tym miałam... Rowerek jest aż nadto wystarczający na około łódzkie ścieżki. Wożąc ze sobą 140mm skoku w Specu czułam się jakbym wyciągała czołg do walki z kaczką. Na poisonie jest akurat, a momentami mam nawet większy ubaw, bo np przejeżdżając po korzeniach na specu mogłam równocześnie ziewać, rozmawiać przez telefon, zmieniać płytę w radio i nie włączyć przy tym wycieraczek. Na poisonie jest to spokojnie do przejechania, ale trzeba się troszkę pogimnastykować - dzięki temu zaczynam ponownie lubić jeździć po okolicach Łodzi :) Wjeżdżając w las bez ścieżki, tak jak nam się czasem zdarza, ubaw miałam po pachy. A do tego na asfalcie też nie zamulam tak strasznie jak zwykłam to robić :)
Niestety straciłam szacunek wśród miejscowych - w Modrzewiaku spotkaliśmy dwóch gości na wypasionych fullach - jeden na Ibisie Mojo, drugi na Giatcie Reign - rozmawiali o rowerach. Rower Adama trochę pochwalili, coś skomentowali, a na mój nawet nie spojrzeli... Straciłam swoje "bling bling" narzędzie ;(
W każdym razie, ogólnie jestem z rowerka jestem bardzo zadowolona. Ale nie bójcie się, nie starzeję się - nie zacznę się ścigać :)
Poison Lithium w Lesie Łagiewnickim
Poison Lithium w Lesie Łagiewnickim © bendus

A co do tytułu: próbowałam Adamowi udowodnić, że mogę wjechać na jakąś górkę w Łagiewnikach z palcem w dupie na swoim nowym rowerku. Hmm... Ciężko się jedzie pod górkę trzymając kierownicę jedną ręką. Może byłoby to łatwiejsze gdybyśmy nie byli po wizycie w Modrzewiaku :)

Baywatch

Niedziela, 6 kwietnia 2014 · Komentarze(1)
Z Adamem pokręciliśmy po okolicy, kończąc wycieczkę klasycznie na Zamkowym u Józka.
Po drodze widzieliśmy ojca na rowerze z córką w foteliku. Ogólnie rzecz biorąc to jest pewnie niezły sposób spędzania czasu z dziećmi, ale kurde... niech te foteliki kończą się wyżej niż szyja dziecka... Głowa latała jej jak cycki Pameli Anderson w Baywatch (jakby ktoś miał potrzebę: klik). Nie wiem czy ona spała czy już nie żyła. A może taki rodzic po prostu musi jechać wtedy bardziej umiejętnie i unikać wertepów? Nie wiem, ale jak kiedyś zdarzy mi się wydalić z siebie jakiegoś potomka to będę go woziła w przyczepce...
A wycieczka całkiem romantyczna, bo pojechaliśmy nad rzeczkę:
Outdoor Lava-Lamp
Outdoor Lava-Lamp © bendus

Dawny kanał zrzutowy starej oczyszczalni na Lublinku
Dawny kanał zrzutowy starej oczyszczalni na Lublinku © bendus

Przy postoju nad rzeczką ja uznałam, że za milion dolarów bym się tam nie wykąpała. Adam jest bardziej sprzedajny, bo uznał, że wystarczyłby mu tysiąc dolarów.

z Adadulkiem po chynchach

Sobota, 29 marca 2014 · Komentarze(2)
W domu kwas i bida z nędzą,
więc na rower wszyscy pędzą.
Na rowerze wcale nie lepiej,
okolice Łodzi mogą się podobać tylko ślepej.
Mimo to jeździć trzeba,
bo inaczej w górach będzie gleba.

Piec starej Cegielni (Aniołów)
Piec starej Cegielni (Aniołów) © bendus

Ruiny starego pieca w cegielni pod Zgierzem (Aniołów)
Ruiny starego pieca w cegielni pod Zgierzem (Aniołów) © bendus

Ruiny starego pieca w cegielni pod Zgierzem (Aniołów)
Ruiny starego pieca w cegielni pod Zgierzem (Aniołów) © bendus

Komin starego pieca w cegielni pod Zgierzem (Aniołów)
Komin starego pieca w cegielni pod Zgierzem (Aniołów) © bendus

Nowa zabawka

Sobota, 22 marca 2014 · Komentarze(6)
Kategoria Chała :)
Blog rowerowy to pewnie nie jest najlepsze miejsce na przyznawanie się do takich rzeczy, ale łapię się czego mogę i szukam pochwał gdziekolwiek :) Otóż pierwszy naprawdę ładny dzień tego roku wykorzystałam wcale nie na jazdę rowerem. Co robi Marysia kiedy nie śpi? Lansuje się. I teraz też tak było - ale tym razem w nowej zabawce. 
Zabawka taka:
darmowy hosting obrazków

darmowy hosting obrazków

Uchh, jest fajnie :)

A kilometry wpisałam z jazdy rowerem do Lidla i z odwiedzin Adama na parkingu.

top!

Piątek, 21 marca 2014 · Komentarze(2)
Mieszczuszkiem przemieściłam się na Gdańską, gdzie uczęszczam do pracy (zdanie nie do wymówienia dla obcokrajowca :) ).
Praca pracą, a jak wróciłam zagłosowałam na trójkowy polski top wszech czasów. Jakby ktoś miał ochotę, to link jest tu. Tylko jeśli ktoś zagłosuje na jakieś T.love albo wilki to znajdę cię, zabiję twoją matkę, babkę, a potem spalę twój dom, rozumiesz?
A tak a propos wrzucam takie oto:


Ból dupy

Sobota, 8 marca 2014 · Komentarze(1)
Uczestnicy
Starzeję się. Brak ruchu, szybkie samochody, niezdrowe jedzenie, łatwe panienki... No, trochę się zagalopowałam, ale pierwsze 3 punkty się zgadzają. Jak posadziłam tyłek na siodełku po takiej przerwie (nie, nie byłam w ciąży), ledwo dojechałam do Józka na piwo. Już widziałam te nekrologi w gazetach "zmarła z powodu bólu dupy". Na szczęście jakoś poszło i po dojechaniu do domu mogłam się przesiąść do wygodnego autka :) 
Park im. Rejtana

Jasień poniżej wylotu z kanału