s jak spontan
Sobota, 20 lipca 2013
· Komentarze(2)
Kategoria Beskid Śląski, Wycieczki z jajem
W sumie to raczej nie lubię jarania się samym sobą typu "ojej! jesteśmy tacy szaleni i spontaniczni!", ale sama jestem zmuszona zrobić coś podobnego. No, może "zmuszona" to za dużo powiedziane, ale będzie usprawiedliwione jeśli tak uczynię. To zaczynamy:
Ojej! Jesteśmy tacy szaleni i spontaniczni! W piątek koło 18 zastanawialiśmy się z Adamem co będziemy robić w weekend, a w sobotę rano już pakowaliśmy się do auta żeby pojeździć trochę po Beskidzie Śląskim. Nasz Yaris w wersji SPORT (dlatego, że z rowerami na dachu, a nie dlatego, że szybki) dał radę, ale my trochę zamuliliśmy ze wstawaniem (ok, przyznaję się: nie "my", tylko "ja") i w efekcie w Bielsko-Białej zameldowaliśmy się dopiero po południu. Składanie rowerów, przebieranie, delikatny makijaż w wersji SPORT i ostatecznie ruszyliśmy dopiero koło 13.
Tak czy siak, plan zrealizowaliśmy. Kilka szlaków Beskidu Śląskiego zaliczone. M.in. czerwony szlak spod Klimczoka na przełęcz Karkoszczonka, który z prawie czystym sumieniem mogę polecić, bo okazał się być fajnym singlem bez luźnych kamieni, tak jak większość szlaków Śląskiego. A dlaczego z "prawie" czystym? To taki rodzaj marginesu bezpieczeństwa jakby ktoś tam się zabił.
A powrót jeszcze tego samego dnia do tęskniącej i szczającej pod lodówkę kreatury
Jak to zwykle ze mną bywa, było trochę lansu na szlaku
Adam również w pełnym lansie
Widoki też jako takie były
Ojej! Jesteśmy tacy szaleni i spontaniczni! W piątek koło 18 zastanawialiśmy się z Adamem co będziemy robić w weekend, a w sobotę rano już pakowaliśmy się do auta żeby pojeździć trochę po Beskidzie Śląskim. Nasz Yaris w wersji SPORT (dlatego, że z rowerami na dachu, a nie dlatego, że szybki) dał radę, ale my trochę zamuliliśmy ze wstawaniem (ok, przyznaję się: nie "my", tylko "ja") i w efekcie w Bielsko-Białej zameldowaliśmy się dopiero po południu. Składanie rowerów, przebieranie, delikatny makijaż w wersji SPORT i ostatecznie ruszyliśmy dopiero koło 13.
Tak czy siak, plan zrealizowaliśmy. Kilka szlaków Beskidu Śląskiego zaliczone. M.in. czerwony szlak spod Klimczoka na przełęcz Karkoszczonka, który z prawie czystym sumieniem mogę polecić, bo okazał się być fajnym singlem bez luźnych kamieni, tak jak większość szlaków Śląskiego. A dlaczego z "prawie" czystym? To taki rodzaj marginesu bezpieczeństwa jakby ktoś tam się zabił.
A powrót jeszcze tego samego dnia do tęskniącej i szczającej pod lodówkę kreatury
Jak to zwykle ze mną bywa, było trochę lansu na szlaku
Adam również w pełnym lansie
Widoki też jako takie były