Olaboga olaboga
No i było :)
Tym razem do naszej stałej, jak zwykle dopisującej, nienarzekającej grupy w składzie Adam, czekoladowa Iza, Marcin i ja, dołączył jeszcze Mateusz.
Początek bardzo gorący i bardzo wietrzny.
Później wjechaliśmy w las, więc przestało wiać i jechało się dobrze. Byłoby "bardzo dobrze" gdyby Mateusz ze swoimi kurierskimi zapędami tak nie zasuwał :) Zapominał, że jedzie z delikatnym dziewczęciem. Muszę sobie zapuścić jakiś warkocz, coby bardziej pasować do powszechnego wizerunku delikatnego dziewczęcia.
Dlaczego wszyscy mają takie spuszczone głowy?
Geograficzny cel wycieczki - pomnik "Łosia" w Dłutówku
A to niegeograficzny cel - ognisko. Ostatnio nowa tradycja. Przy ognisku kąpiel (ale niestety tylko niektórzy) i piwo nr 1.
W Janowicach - piwo nr 2
"E tam piwo!" - powiedziała Iza - "Czarna porzeczka to jest to!" jedyne 3,80zł, w tym 90 gr kaucja za butelkę :)
Później jeszcze wizyta u Józka, który jest Wojtkiem i piwo nr 3. Ale my nie z tych co dużo piją i mało jeżdżą! No... Może jednak z tych... Ale nie tym razem, bo tym razem Iza pojechała swoją życiówkę - 120km :)