Bardzo ważne badania do pracy mgr :P
Sobota, 29 września 2012
· Komentarze(3)
Temat mojej pracy mgr, którą ostatnio bardzo sumiennie piszę to "model matematyczny suszenia węgla brunatnego parą przegrzaną w suszarce fluidalnej", czy jakoś tak. Jako, że w temacie pojawia się hasło "węgiel brunatny" postanowiliśmy z Adamem pojechać zobaczyć największą w Polsce kopalnię węgla brunatnego i największą w Europie elektrownię na węgiel brunatny, które to znajdują się niedaleko Bełchatowa.
Niestety okazało się, że najlepszą drogą dojazdową do Bełchatowa jest droga wojewódzka :/ Bardzo nie lubię jeździć takimi drogami, więc zamieniłam się na ten czas w endosporę (a taka jestem tajemnicza. Mam nadzieję, że dobrze użyłam słówka :P) i zajęłam się wyobrażaniem sobie jak będzie wyglądał mój pogrzeb. Uznałam, że Amerykanie to w sumie fajny naród, bo podobno u nich popularne jest chowanie przy "Highway to hell" puszczane na życzenie denata :)
W każdym razie tym razem jakoś udało mi się ujść żywcem, a w nagrodę w Bełchatowie zafundowaliśmy sobie wyżerkę
i kilka "sweet foci"
A potem ruszyliśmy w kierunku Zalewu Słok zrobić kilka fajnych zdjęć elektrowni z zalewem
Wjechaliśmy na tereny elektrowni, kopalni i jeszcze kilku innych zakładów, gdzie trochę nielegalnie porobiliśmy kilka zdjęć przenośnika taśmowego i podpieprzyliśmy trochę węgla :) Zdjęcie wrzucę do opisu teoretycznego w pracy mgr - trochę nie na temat, ale zawsze to pół strony więcej, a u mnie z tym krucho :)
A to wspomniany przenośnik taśmowy
A ja tymczasem polansowałam się przy hałdzie kamieni
Jakieś zielsko też się trafiło
A to fotka węgla brunatnego lignitowego, którą wrzuciłam do swojej pracy :)
A potem do Gorzkowic, skąd pociągiem wróciliśmy do Łodzi. Po drodze Adam wreszcie dał sobie wytłumaczyć na czym polega suszenie parą przegrzaną :)A w Gorzkowicach pod kościołem było ładnie oświetlone drzewo. A w kościele akurat odbywała się msza i mogliśmy usłyszeć księdza, który akurat mówił "jeśli msza rozpoczyna się o 18, to proszę przychodzić na 18 i się nie spóźniać" :)
Mieliśmy jeszcze jechać na punkt widokowy w Kleszczowie, ale niestety za późno ruszyliśmy z domu i trzeba było się śpieszyć na pociąg. Przynajmniej będzie pretekst żeby tam wrócić. A wrócę chętnie, bo elektrownia i kopalnia zrobiły na mnie wielkie wrażenie. Bo ja lubię takie duże maszyny :) Byle nie drogą wojewódzką... A na miejscu w Łodzi okazało się, że przypadkiem wpadła nam kolejna setka z małym hakiem :)
Niestety okazało się, że najlepszą drogą dojazdową do Bełchatowa jest droga wojewódzka :/ Bardzo nie lubię jeździć takimi drogami, więc zamieniłam się na ten czas w endosporę (a taka jestem tajemnicza. Mam nadzieję, że dobrze użyłam słówka :P) i zajęłam się wyobrażaniem sobie jak będzie wyglądał mój pogrzeb. Uznałam, że Amerykanie to w sumie fajny naród, bo podobno u nich popularne jest chowanie przy "Highway to hell" puszczane na życzenie denata :)
W każdym razie tym razem jakoś udało mi się ujść żywcem, a w nagrodę w Bełchatowie zafundowaliśmy sobie wyżerkę
i kilka "sweet foci"
A potem ruszyliśmy w kierunku Zalewu Słok zrobić kilka fajnych zdjęć elektrowni z zalewem
Wjechaliśmy na tereny elektrowni, kopalni i jeszcze kilku innych zakładów, gdzie trochę nielegalnie porobiliśmy kilka zdjęć przenośnika taśmowego i podpieprzyliśmy trochę węgla :) Zdjęcie wrzucę do opisu teoretycznego w pracy mgr - trochę nie na temat, ale zawsze to pół strony więcej, a u mnie z tym krucho :)
A to wspomniany przenośnik taśmowy
A ja tymczasem polansowałam się przy hałdzie kamieni
Jakieś zielsko też się trafiło
A to fotka węgla brunatnego lignitowego, którą wrzuciłam do swojej pracy :)
A potem do Gorzkowic, skąd pociągiem wróciliśmy do Łodzi. Po drodze Adam wreszcie dał sobie wytłumaczyć na czym polega suszenie parą przegrzaną :)A w Gorzkowicach pod kościołem było ładnie oświetlone drzewo. A w kościele akurat odbywała się msza i mogliśmy usłyszeć księdza, który akurat mówił "jeśli msza rozpoczyna się o 18, to proszę przychodzić na 18 i się nie spóźniać" :)
Mieliśmy jeszcze jechać na punkt widokowy w Kleszczowie, ale niestety za późno ruszyliśmy z domu i trzeba było się śpieszyć na pociąg. Przynajmniej będzie pretekst żeby tam wrócić. A wrócę chętnie, bo elektrownia i kopalnia zrobiły na mnie wielkie wrażenie. Bo ja lubię takie duże maszyny :) Byle nie drogą wojewódzką... A na miejscu w Łodzi okazało się, że przypadkiem wpadła nam kolejna setka z małym hakiem :)