chujówa i kutasówa

Sobota, 31 sierpnia 2013 · Komentarze(3)
Kategoria Chała :)
Uczestnicy
Ponownie obudziliśmy się w sobotę z ręką w nocniku bez żadnego planu. Wiadomo jak kończą się wycieczki rowerowe w stylu "wyśpijmy się, zjedzmy śniadanie, powolutku się wyszykujmy i idźmy na jakiś rower". Tym razem było dokładnie tak samo. Skończyliśmy u Józka na piwie.
Może brzmi jakbym narzekała, ale w tak naprawdę bardzo lubię takie leniwe dni :)
A do Józka przez poligon, gdzie też potrafi być ładnie:


Zabawy w piaskownicy.

Właśnie przypomniało mi się takie profesjonalne określenie z piaskownicy jak "przekopka" :) bardzo bym chciała, ale nie wiem jak je wykorzystać w zdaniu w opisie wycieczki rowerowej.

jestem głupia

Piątek, 30 sierpnia 2013 · Komentarze(6)
Zdarzało mi się przejeżdżać różne trasy rowerem. Bywało nawet tak, że myślałam, że jakoś sobie nawet radzę. Teraz wyznanie (wcale nie jest łatwo): pokonał mnie krawężnik podczas dojazdu do pracy.
Dziękuję za uwagę.
Na osłodę muzyczka

maliny się kończą

Wtorek, 27 sierpnia 2013 · Komentarze(0)
Kategoria Chała :)
W każdym wpisie jest taka sytuacja, że trzeba zacząć pisać.


Turlam się ze śmiechu :D A co do jazdy - do pracy i z powrotem. Ot co.

Powrót z dymania

Sobota, 24 sierpnia 2013 · Komentarze(9)
Kategoria Chała :)
Staś pojechał, Stasia trzeba było odebrać. Nastąpiło to przy tzw okazji, czyli bez specjalnych przygotowań w stylu spodenki i spdy w plecaku. Wracałam w takim oto stroju:


Niech mi ktoś powie, że "cycle chic" jest fajne i wcale nie jest niewygodne, to wyśmieję jeszcze głośniej niż robiłam to do tej pory.

zielone świątki?

Czwartek, 15 sierpnia 2013 · Komentarze(1)
Uczestnicy
Szczerze mówiąc nie wiem co to było za święto, bom poganka i bezbożnica, ale miło, że tak to sobie sprytnie załatwili i jest wolne od pracy.
Niestety zamulałam z deczka i nie dojechaliśmy właściwie nigdzie. Za to fotki ze dwie się trafiły i to całkiem całkiem.


Guma guma i psia dupa

Niedziela, 11 sierpnia 2013 · Komentarze(0)
Uczestnicy
15km, dwie gumy i tylko jeden zapas. Adam szedł 7km домой, a ja wróciłam na
Tomku. Nic tylko ślub z takim brać :) Tzn z Adamem, nie z Tomkiem.
Zdjęć nie mam, bo troszkę krótkawo było, ale za to wrzucam taką tam piosenkę, która mi się podoba i nic na to nie poradzę, choćbym chciała :)

Opalanie na równo

Sobota, 3 sierpnia 2013 · Komentarze(12)
Uczestnicy
Ostatnio zaczęłam liczyć. Ciężko mi było w to uwierzyć, więc przeliczyłam jeszcze raz. Wyszło to samo. Ostatnio swoją nagość wystawiałam na opalanie jakieś 8 lat temu. Moje plecy, brzuch i górna część ud miały kolor w skali RGB = (255, 255, 255), a w skali CMYK = (0, 0, 0, 0). Trzeba było coś z tym zrobić i wrócić do starych czasów, kiedy nazywano mnie "latynoską" :) Pojechaliśmy z Adamem na opalanie połączone z kąpielą w rzecze Grabi. Wszystko było jak trzeba, był kocyk, książka i głośni współplażowicze.
Zdjęcie wrzucam tylko jedno, bo inne zdjęcia są raczej rozbierane, a biały pogrubia :)

Grzybowa houbica

Sobota, 27 lipca 2013 · Komentarze(3)
Uczestnicy
W góry Wałbrzyskie i Sowie przyjechaliśmy na tyle, że akurat wychodziły całe dwa dni jazdy. Ale nie przewidzieliśmy sytuacji, że po piątkowych Rychlebskich Ścieżkach zaliczymy taki zgon, że na sobotnie harce wypadałoby mieć jakiś motorower żeby nie trzeba było pedałować. No ale jeśli weźmiemy pod uwagę, że największą atrakcją tamtych rejonów poza górami jest klimatyzowany sklep, postanowiliśmy nie pipczyć tylko jechać.
Początki były bolesne, ale cel ściśle sprecyzowany: lajcik z jakąś wyżerką + piwo po czeskiej stronie. Ale że do Czech daleko, najpierw trzeba było zrobić postój w Andrzejówce na piwo, czy tam dwa...



Potem znowu trzeba było wsiąść na rowery. Eee... Liczyłam na to, że skoro oprowadza nas prawie miejscowy Tomek, to uda się zrobić taki myk, że od tamtego miejsca jedziemy już tylko w dół. Nie udało się... Ale za to wkrótce po tym była kolejna knajpa z czeskim piwem i houbową wyżerką. Houby po czesku to grzyby. Ciekawe czy "grzybica" to "haubica"?


Dalej pozostało tylko dotrzeć do domu, a że Tomek przewodnik uznał, że jeszcze jako tako udaje nam się jechać prosto, wróciliśmy wcale nie najprostszą drogą. I to wcale nie tylko w dół.
Prawie każdy miał aparat w kieszeni/plecaku, a zdjęć oczywiście malutko. Dorzucam jeszcze grupowe foto na tle... eee... muru
Staropolskim zwyczajem wypada, abym wymieniła i podlinkowała osoby zaczynając od lewej: Marcin - ten z miną na Enrique, Iza - ta z ręką w kroku, Tomek bez linka, Mateusz - ten zgarbiony bez szyi, Adam - ten z ręką w moim tyłku i ja - ta z brudnymi giczołami


I jeszcze z mojej dziwnej potrzeby ośmieszania się publicznie dorzucam jeszcze siebie z klińgońską brwią z brudu :)


A, no i żeby bikestats nadal był "statsem", a nie blogiem, na który wrzucam tylko sweet focie z wycieczki na piwo (chociaż te statystyki też o czymś mówią. Może o tym, że pora wybrać się do AA?), to dodaję jeszcze przewyższenia z wycieczki (zdania wielokrotnie złożone to zło, wybaczcie)

Rychlebskie zabawy grupowe

Piątek, 26 lipca 2013 · Komentarze(0)
Uczestnicy
Rychlebskich Ścieżek nie ma co opisywać, bo mogłabym napisać o nich wiele, ale biorąc pod uwagę, że wierszy pisać nie umiem, a moje zdolności wyrażania uczuć raczej leżą, to zadanie nie powiodłoby się.
Mogłabym po prostu napisać, że zdjęcia wszystko wyjaśnią, ale niestety żal się zatrzymywać i zdjęć też za wiele nie ma, co zresztą świadczy albo o tym, że nasze hamulce nie działają, albo o tym, że Rychlebskie Ścieżki są po prostu zajebiste. Faktycznie miałam pewien problem z przednim hamulcem, który zapowietrzyłam na podjeździe [sic!], ale poza tym raczej chodziło mi o to drugie.
W każdym razie - pojedźcie to się przekonanie dlaczego tak pieprzę o nich bez ładu i składu. Napiszę tylko: nowa trasa "superflow" - WOOOW! Wykurwista :)
A i jeszcze skład wymienię, gdyż również był zacny: Tomek, Adam, Marcin, Mateusz, Iza i ja.

Ale mimo wszystko trochę jednak stawaliśmy na rozdrożach złapanie oddechu, powiedzenie "wooow, ale zajebiiiście" lub coś równie elokwentnego i przy okazji na zebranie grupy. Z tego powodu jest też kilka zdjęć:

Marcin "ale jestem zajebisty" K.


Mateusz "ale mam stylówę" M.


Iza "ale mam wyjebanego fulla" M.


Adam "ale czemu moja dziewczyna nie jedzie?" B.


Marysia "ale się zmęczyłam" R.


Tomek "ale dlaczego ja nie mam zdjęcia z trasy?" B.


A potem była regeneracja w centrum Rychlebskich Ścieżek (moja zmęczona mina i garb też raczej jednak przemawiają za zajebistością tych tras)


A potem wyciąganie źle spasowane sztycy w rowerze Izy :)


I odniesiony sukces :)


No i na koniec cyferki