Z wujkiem - mordercą po asfalcie

Sobota, 4 lipca 2009 · Komentarze(6)
Tym razem na szczęście mój wujek nie okazał się takim sadystą jak w lutym, kiedy na drugą wycieczkę w roku zabrał mnie na ponad 80km. Chyba się przestraszył mojej mamy, która zadzwoniła do niego rano i zagroziła, że jak znowu mnie tak zmęczy, to będzie miał z nią do czynienia :)
Wycieczki nie mam właściwie co opisywać - był to asfalt, tak więc raczej nic się nie działo.
A poza tym nie wiedziałam, że tak łatwo jest wykręcić taką średnią na takim dystansie. No wiem, wiem, miałam wąskie oponki, ale i tak właśnie przestalam was podziwiać, moje drogie koksy :)

dwa rumaki - jeden biały, drugi... seledynowy?


patriotycznie


kościół w Tumie


rynek w Łęczycy


wujek


a to mój zad i piękny plecak :)


i znowu ja


Sesja maków:




Ulewa, przed którą schowaliśmy się na przystanku autobusowym


A to miała być tęcza


No i mocny akcent na koniec: gaz na psy mojego wujka :)


Trasa: Łódź - Aleksandrów Łódzki - Grotniki - Ozorków - Cedrowice - Parzyce - Leśmierz - Mierczyń - Tum - Kwiatkówek - Łęczyca - Topola Królewska - Topola Szlachecka - Dobrogosty - Orszewice - Góra Sw. Małgorzaty - Ambrożew - Leśmierz - Sierpów - Lubień - Parzęczew - Stare Krasnodęby - Łódź - Rąbień - Łódź
O końcówkę trasy, czyli "Łódź - Rąbień - Łódź" trzeba zapytać mojego wujka, bo to on zna "świetny skrót na ul. Rojną" :)

Nic ciekawego

Piątek, 3 lipca 2009 · Komentarze(0)
Najpierw do szkoły, oddać książki do biblioteki, później do Adama wyjść z jego psem, bo on się teraz męczy gdzieś w Izerach, cwaniaczek :) Jakby tego było mało, że ja tu rozpaczam jeżdżąc po asfaltach, a on odkrywa nowe górskie szlaki, to jeszcze jakiś dupek na rowerze wpadł na mnie przy Brukowej. Złamał mi kurde paznokieć :/ Jechał z naprzeciwka z grubsza w jednej linii i w osotatniej chwili skręcił na mnie. Ja nie wiem. jakieś zlecenie miał, czy co? :) Ach ci rowerzyści...

od Adama

Czwartek, 2 lipca 2009 · Komentarze(0)
Wreszcie oficjalnie zaczęłam wakacje, oddałam indeks, a średnią nie będę się chwalić, bo aż nie wypada :P Jednak na pierwszą wakacyjną wycieczkę będę jeszcze musiała niestety czekać aż do soboty.
A średnia prędkość taka wysoka, jak na mnie, bo mam pedalskie oponki :)
Jeszcze jakieś zdjęcie... Hmmm...
Proszę :) :

Ucieczka od nauki w kukurydzę

Niedziela, 14 czerwca 2009 · Komentarze(3)
Udało nam się wybrać na wycieczkę, bo do kolejnego egzaminu jeszcze ho ho, bo jest dopiero w czwartek. Po drodze jeszcze jakaś klasówka i termin oddania projektu, ale kto by się tym przejmował :) Niedawno na nowo doszedł do mnie komizm złotej porady, żeby nie uczyć się dzień przed egzaminem. No to kiedy mam się uczyć? :)
A co do wycieczki: Zaczęło się od postoju na pyszne lody, po których ciężko było dalej jechać, ale głupio byłoby wpisać niespełna 4kilometrowy dystans. Następnie wpuściliśmy się w jakieś pole, gdzie jakaś babka mnie zaczepiła "tutaj nie ma drogi" na co jadpowiedziałam, że widze, a ona "po sianie jeżdżą, po polu! Co za ludzie! Co za ludzie!" :) Dalej przez kolejne pole z kukurydzą, gdzie żałuję, że nie nie nakręciliśmy filmu, bo jechało się naprawdę super. Jeszcze gdzieś po drodze zatrzymaliśmy się w sklepie, gdzie mieliśmy okazję obejrzeć próbę trzech byków jazdy na jakimś miniskuterze. Wpakowali się wszyscy i pojechali :O

Gdzieś tam daleko widać Adama z Ojcem


Przez pole


Liczyłam, że wyjdzie takie ładne zdjęcie jazdy wśród maków :)


Ale za to tu są osobno




Gdzieś wśród kukurydzy (a zdjęcie dodałąm, bo załapał się na nie mój nowy plecak :))


"Co oni, po wodzie jechali?!"

Niedziela, 14 czerwca 2009 · Komentarze(6)
Adam znowu obudził mnie w środku nocy, bo koło 6 żeby zdążyć na pociąg do Koluszek o 8:20. Oprócz Adama zjawił się jeszcze miły Marcin :) Niestety Kinga, którą miałam ochotę poznać, znalazła sobie jakąś wymówkę.
W Koluszkach ruszyliśmy lasami, polami i miedzami w kierunku Tomaszowa, gdzie pordóż mijała nam bardzo miło na rozmowach o pedofilach i podrywaniu cudzych matek :). Po drodze koło Skrzynkek jakaś miła pani poprosiła chłopaków żeby popchnęli jej malucha. Na mnie też patrzyła z nadzieją, ale przy bliższych oględzinach, okazało się, że nie jestem chłopakiem, więc zostałam pilnować rowerów i robić zdjęcia :) W Tomaszowie postój na pizze, ale okazało się, że otwierają dopiero o 12, więc wybraliśmy się na lans do sklepu w celu uzupełnienia płynów. Lansował się głównie Marcin na rowerze Adama, po czym stwierdził, że przesiada się na fulla. I mamy kolejnego, który przeszedł na jasną stronę :) Wróciliśmy na pizze, po której przysługiwała nam co najmniej godzinka leżakowania, ale spięliśmy się i dalej ruszyliśmy nad Zalew Sulejowski. Po drodze jeszcze sesja foto na Grotach Nagórzyckich i dalej w drogę.
Za zaporą W Smardzewicach skręciliśmy w lewo (to chyba było lewo :)) i wzdłuż zalewu ryszyliśmy bardzo fajną scieżką do Bronisławowa w celu zakupu jakiegoś piwa. Po drodze było sporo kałuż i większość z nich zgrabnie udawało nam się omijać, z wyjątkiem kiedy Adam wjechał w jedną jako zwiadowca grupy i wyszedł już na nogach za kostki w wodzie. My tylko się śmialiśmy, że jesteśmy tacy sprytni i się nie zamoczyliśmy (bo nie wiedzieliśmy co nas czeka dalej :)).
Następnie kolejny punkt programu skrupulatnie zaplanowany przez Adama - postój na plaży gdzie wypiliśmy po piwie. Ruszliśmy dalej. Ukazała nam się kolejna kałuża. Tym razem jako zwiadowca pojechał Marcin twierdząc "chodźcie, chodźcie, wcale nie jest tak głęboko". Co mogliśmy zrobić - pojechaliśmy. Po paru metrach było już tak głęboko, że zeszliśmy z rowerów po kostki w wodzie poszliśmy dalej, gdzie czekała nas kładka. Nie staram się tego opisać - niżej jest filmik. Niestety nie załapał się komentarz jakichś ludzi kiedy wychodziliśmy z krzaków - "co oni, po wodzie jechali?!"
Dalej dojechaliśmy do zapory i stamtąd, kolejną tego dnia, bardzo fajną ścieżka wzdłuż Pilicy dojechaliśmy do Niebieskich Źródeł i dalej na dworzec w Tomaszowie.
Wycieczka udała się świetna, pogoda dopisała, a nowi towarzysze nie narzekali na zabójcze tempo :)

Gzieś wśród stosunkowo małych kałuż na drodze do Tomaszowa


Chopaki, jak to chłopaki lubią fotografować się przy szybkich samochodach


Adam, krowy, które chciały mnie ugryźć i... wrzosowisko? :)


przez pole


A tutaj widzimy wyżej opisany lans Marcina przy sklepie


Jedno ze zdjęć zrobionych podczas sesji na skałkach


Nawet nie wiem co to była za woda. Za dużo tego mijaliśmy :)




Jakieś grupowe też musiało się znaleźć


Coś dlamiłośników asfaltu. Był to, co prawda, beton, ale zawsze jakaś utwardzona nawierzchnia


Podczas przeprawy



Singielek nad Pilicą


I jeszcze raz - sesja na piaskowcach (alr tym razem innych)


Chwile grozy - nie wiem dlaczego zawsze na filmikach słychać głównie mnie :)
http://www.youtube.com/watch?v=r5aL008wAeg

Wielkie dylematy

Czwartek, 11 czerwca 2009 · Komentarze(1)
Dzień wolny, więc wybraliśmy się z Adamem na rower, chociaż bez żadnego pomysłu na trasę. Przez większość wycieczki była taka pogoda jakby miało zaraz lunąć, więc kiepskim pomysłem było zbytnie oddalanie się od domu. Nie lubię tak kręcić w kółko bez celu, więc jechało mi się całkiem kiepsko.

Adam zaklina deszcz


A ja już przebrałam się w bikini i właśnie miałam wskakiwać do eee... wody? Jednak tabliczka mnie powstrzymała. Jakby ktoś chciał kiedyś przyjechać zażyć kąpieli, to są to rejony składowiska odpadów przemysłowych "Eko-Boruta" w Zgierzu


hmm... ciekawe co podmiot liryczny miał na myśli :)


Ciężko określić kto tu jest na wierzchu :)


Jedno z niewielu typowo wycieczkowych zdjęć dzisiaj


O, i tu się jeszcze jakieś znalazło


A tak poza tym, to po powrocie kazałam Adamowi wybrać sobie jakiś prezent na urodziny i tak przeglądając Allegro trafiliśmy na coś o czym zawsze marzyłam, chociaż dopiero teraz zdałam sobie z tego sprawę i nie wiem jak mogłam żyć do tej pory nie posiadając Garmina eTrex® H. Pytanie do publiczności: którą możliwość wybrać?
a) Kupić jakiś ładny prezent Adamowi i płakać po nocach w poduszkę,
b) Płakać ze szczęścia w nocy w poduszkę, a Adamowi kupić kwiatka,
c) Pokócić się z Adamem, pogodzić się z nim po jego urodzinach, a w tym czasie kupić Garmina bez wyrzutów sumienia.
Dodam jeszcze, że opcja "kup w prezencie Garmina, a później go zabierz" nie wchodzi w grę, bo Adamowi taki gadżecik nie odpowiada.
Ech, te kobiece dylematy :)

Judo-ride

Sobota, 6 czerwca 2009 · Komentarze(4)
Pojechałam na swoje pierwsze zawody w Judo, żeby zaszpanować rowerem :) niestety nie wzbudził tylu zachwytów ile bym oczekiwała. A tutaj z kolei moge zaszpanować judo:

Niestety moja wrodzona uczciwość każe mi dodać, że w mojej kategorii były tylko cztery zawodniczki :) A najbardziej jestem dumna z tego, że zakfalifikowałam się właśnie do tej kategorii :D
Powrót tramwajem, bo Adam zabrał mi rower :(

Slalom między kałużami

Piątek, 5 czerwca 2009 · Komentarze(4)
Sesja się zbliża, więc trzeba zacząć kompletować materiały. Tym razem wyciągnęłam Adama i pojechaliśmy do koleżanki do centrum po normy do projektu. Jazda po mieście to właściwie głównie stanie na światłach. Ale za to kiedy wracałam slalomem między kałużami, co wymagało bardzo dużego skupienia i precyzji to myślałam sobie "Jestem jak Lara Croft" :) (chociaż nie wiem po co się tak starałam, bo z góry i tak porządnie lało).
A żeby nie było bez zdjęcia to dodaję fotkę swojego tyłka :)

W czasie deszczu dzieci się nudzą

Niedziela, 31 maja 2009 · Komentarze(0)
W domu nuda, więć spróbowaliśmy szczęścia na rowerze. Co chwilę padało, więc daleko nie zajechalśmy. Za to, podczas jednej z prób schowania się przed deszczem w sklepie rowerowym, Adam (czyli rowerowa dziwka :)) kupił sobie kierownicę.