Wpisy archiwalne w kategorii

Wycieczki z jajem

Dystans całkowity:2115.74 km (w terenie 1675.50 km; 79.19%)
Czas w ruchu:89:42
Średnia prędkość:12.14 km/h
Suma podjazdów:11155 m
Liczba aktywności:57
Średnio na aktywność:37.12 km i 3h 05m
Więcej statystyk

Singletrek pod Smrkiem

Piątek, 17 września 2010 · Komentarze(4)
W skrócie: Singletrack to coś zajebistego i trzeba tam koniecznie wrócić!
Tylko jedna pętla, bo złapał nas deszcz.
Byłam też na Rychlebskich ścieżkach, ale jednak bardziej cenię sobie Singletrack.
Zdjęć mało, bo żal było się zatrzymywać :)







Pierwszy raz w górach

Czwartek, 16 września 2010 · Komentarze(1)
Ale nie mój oczywiście, bo ja to już stara góralka jestem :P Ale bynajmniej nie z formy :)
Był to pierwszy górski raz dla Eligiusza. Jeździ chłopina na rowerze już kawał życia, a dopiero jego własny synuś zabrał go w góry w jedyny słuszny sposób - terenowo. Bo szosowa jazda po górach już zaliczona kilkanaście lat temu.
Ogólnie wycieczka bardzo fajna, ale że opisuję ją 7 miesięcy po fakcie to już nie za wiele pamiętam, więc od razu wrzucam fotki :)

Pierwszy Eligiuszowy górski terenowy podjazd


A tu ja się skradam




Uśmiech nr 3




Tiru riru kupka żwiru :) W kopalni Stanisław


Podjazd podjazdem, ale inne ćwiczenia ogólnerozwojowe też muszą być


Znajdź rowerzystę


Jak zwykle wlokę się z tyłu






Po takim oto cudzie jechaliśmy dobry kawał drogi


Asfalty też mogą być fajne




"Ale urwał!" :)

Wtorek, 14 września 2010 · Komentarze(6)
Miało być miło, ale Adam (niezdara) popsuł rower. W efekcie spod samego szczytu Wysokiego Kamienia musieliśmy zjechać do centrum Szklarskiej i poszukać obejmy podsiodłowej. Udało się, ale pierwotny plan wziął w łeb. Wobec tego pojechaliśmy do wodospadu Szklarki i wróciliśmy do domu zielonym szlakiem wzdłuż Kamiennej.

Góry, to bym normalnie objęła i wyściskała :)




Ale urwał!




Zimno i mokro. Ino się kulić i zębami szczękać...


I'll be back!

Piątek, 27 sierpnia 2010 · Komentarze(1)
- Tak powiedziałam jakiś czas temu no i proszę! Po 8 miesiącach opisuję wycieczkę i oficjalnie wznawiam bloga :)
Co do wycieczki: do nas (Adam i ja), do Jakuszyc przyjechała wesoła gromadka z Warszawy w składzie 4 osobowym. Ponieważ Izery to takie pagórki, a nie góry; niektórzy z nich nie byli specjalnie rowerowi. Np Gosia (która swoją drogą popierdzielała jak mała lokomotywa), na swoim trekkingu złapała gumę. Było kilka prób naprawienia tegoż defektu, ale nie wyszło (mimo łatek) :) Nie pytajcie o powody :P
Jako, że podczas całej wycieczki ciągle lało, a temperatura wynosiła ok 10 st Celsjusza (283 Kelviny, 50 Fahrenheitów, 510 Rankinów) - czyli "cholernie zimno" w skali Marysi, postanowiliśmy wrócić do domu najprostszą drogą, żeby później przyjechać po Gosię samochodem.
Więcej grzechów nie pamiętam...

Zimno, pada; a guma Gosi w ukryciu wydaje ostatnie tchnienia


Trach! Guma pękła, a my w uroczych okolicznościach przyrody (zwracam uwagę na podłoże) próbujemy wspólnymi siłami coś z tym zrobić


A po powrocie do cywilizacji, uraczyliśmy się jednym z najwspanialszych jej odkryć - pizzą! I to mega pizzą! (Źle na mnie wpływa powrót na bs. Jedyny skutek - bardzo chce mi się pizzy)


A po pizzy, inne rozrywki :)

Warszawiacy i Górale?

Czwartek, 26 sierpnia 2010 · Komentarze(6)
Kolejny wpis z wakacji... Tylko 4 miesiące opóźnienia... ^_^;
W nocy dotarła do nas do Jakuszyc pierwsza fala Warszawiaków w składzie: Michał, Gosia i Magda, więc rano ruszyliśmy w góry. Zaczęło się kiepsko, bo padał deszcz, wiało i było niesamowicie zimno. Gdy dotarlismy do kopalni "Stanisław", widoczność sięgała w porywach kilku metrów i bylismy naprawdę blisko zrezygnowania. Potem jednak pogoda trochę się poprawiła i wycieczka wyszła sympatyczna.
Były naleśniki w Chate Górzystów, była Izera, były Czechy, było piwo i końska pornografia... :)

Na początek: Ja (jakby ktoś zapomniał jak wyglądam :))


Adam, Michał i Magda z okazji pierwszego, acz wcale nie ostatniego, flaka.


Gosia walcząca.


Michał - "hardkor" bez przedniego hamulca.


Izera


Na Hali Izerskiej

Cyber-ja

Środa, 25 sierpnia 2010 · Komentarze(0)
W poniedziałek, podczas wieczornego spaceru, 400m od kwatery skręciłam kostkę. W związku z tym, wtorek spędziłam smarując nogę Altacetem, obwiązując bandażami elastycznymi i przeprowadzając indiańskie rytuały lecznicze.
W środę zaś rano kazałam Adamowi poluzować sprężyny w pedałach i pojechaliśmy w góry.
Miało być lajtowo i tylko na piwko w Orlu, ale jakoś tak wyszło, że dotarliśmy na czeski Smrk i później zaliczyliśmy jeszcze kilka innych "pepiczkowych" szczytów.
Adam twierdzi, że jestem cyborgiem. Czy ja wiem...? :)



















i na koniec moja kostka w trakcie zamrażania :)


Rezurekcja :)

Niedziela, 22 sierpnia 2010 · Komentarze(0)
W sobotę przenieśliśmy się z Międzygórza do Jakuszyc.
Celem pierwszej wycieczki w nowym miejscu była osławiona przełęcz Karkonoska i schronisko Odrodzenie. Miało być niesamowicie trudno, a było tak średnio trudno :)

Wjechałam :)






Rychlebské stezky

Środa, 18 sierpnia 2010 · Komentarze(8)
Nawet nieźle wyszło, że jestem taka leniwa i wycieczkę z sierpnia opisuję dopiero teraz :) Za oknami ciemno i zimno, na bikestatsie wycieczki coraz bardziej zimowe = coraz mniej ciekawe, a u mnie na blogu piękne słońce i co ważniejsze: wycieczka naprawdę zacna, ponieważ wybraliśmy się na Rychlebské stezky.



Dowiedzieliśmy się o nich jesienią zeszłego roku i od tamtej pory już wiedzieliśmy, że tego lata na pewno musimy się tam znaleźć.
Myślę, że nie ma co opisywać samej jazdy, bo musiałabym napisać naprawdę niezłe wypracowanko, w czym jestem raczej kiepska; więc zamieszczę po prostu dużo, dużo zdjęć. Jak ktoś się zgłosi osobiście, dorzucę jeszcze Rafaello i razem ze zdjęciami to powinno wynosić więcej niż jakieś 2 000 słów :)


Początek trasy. Zaczyna się bajka :)








Na tym podjeździe, myślałam, że się popłaczę ze szczęścia :)








Na górnej trasie już niestety trochę żwirku się wymyło




To było takie fajne miejsce, że na zdjęcia załapaliśmy się i Adam i ja (na początku opisu) :)






180-tki z ostrym hamowaniem :)


Wszystkie kamienie naprawdę były układane z takim zamysłem, żeby przez całą trasę można było sobie po prostu płynąć :)






No i na koniec czeskie ohydne jagodowe bronki :)




Chyba trochę przesadziłam z tymi zdjęciami, no ale trudno. Jak już napisałam: za oknem zimno, ciemno... Chyba miło pooglądać więc takie wakacyjne fotki :)
Jeśli ktoś jeszcze nie wie, co to są Rychlebské stezky, zapraszam tutaj.

Po górskich kałużach

Wtorek, 17 sierpnia 2010 · Komentarze(0)
Początek jak zwykle: Pod górę na Przełęcz Śnieżnicką, dalej się zobaczy.




Jak widać, chmury były dość nisko, temperatura ciągle koło 12 stopni, dlatego na Przełęczy postanowiliśmy, że jedziemy w dół do Kletna trasą narciarstwa biegowego, a dalej pod Jaskinię Niedźwiedzia na lokalne przysmaki, które śmierdziały już jakieś 2 km wcześniej. Pod Jaskinią zaczęło padać i od tej pory padało już ciągle mniej lub bardziej.
Dalszy plan był taki, że zjeżdżamy do Siennej i stamtąd wyciągiem na Czarną Górę, coby się za bardzo nie spocić :P Postanowiliśmy jednak najpierw zadzwonić na dolną stację, żeby się upewnić czy w taką pogodę wyciąg pracuje. Zła wiadomość - jednak trzeba będzie się spocić. No trudno. W końcu przyjechaliśmy w góry :)
No i znowu pod górę. Najpierw szutróweczką:




A później wpakowaliśmy się na bardzo fajny singiel, który okazał się być częścią bikeparku na Czarnej Górze. To była trasa FR, którą niestety jechaliśmy pod prąd. Stwierdziliśmy, że w taką pogodę i tak nikt nie będzie tędy jechał :P


Jechało się bardzo sympatycznie i nawet zastanawialiśmy się czy nie zjechać tego później w dół, ale... no... co tu owijać w bawełnę: po prostu nam się nie chciało później znowu podjeżdżać :)




Ten singiel bardzo nas nakręcił i kiedy dotarliśmy na Żmijową Polanę chcieliśmy jechać dalej, wyżej, szybciej... No... po prostu dalej. Ale niestety zrobiło się jeszcze zimniej, deszcz zaczął być bardziej natarczywy, więc po prostu postanowiliśmy wrócić do domku.






Dojechaliśmy więc na Jaworową Kopę i stamtąd na Igliczną zielonym szlakiem, a dalej niebieskim prosto do Międzygórza. Obydwa te szlaki były naprawdę świetne. Zielony - szybki z dużą zawartością kamieni i korzeni, niebieski - stromy, z uskokami i mocno kamiennym podłożem.

Początek zielonego:


I ciąg dalszy zielonego:






I końcówka niebieskiego: