Nawet nieźle wyszło, że jestem taka leniwa i wycieczkę z sierpnia opisuję dopiero teraz :) Za oknami ciemno i zimno, na bikestatsie wycieczki coraz bardziej zimowe = coraz mniej ciekawe, a u mnie na blogu piękne słońce i co ważniejsze: wycieczka naprawdę zacna, ponieważ wybraliśmy się na Rychlebské stezky.
Dowiedzieliśmy się o nich jesienią zeszłego roku i od tamtej pory już wiedzieliśmy, że tego lata na pewno musimy się tam znaleźć.
Myślę, że nie ma co opisywać samej jazdy, bo musiałabym napisać naprawdę niezłe wypracowanko, w czym jestem raczej kiepska; więc zamieszczę po prostu dużo, dużo zdjęć. Jak ktoś się zgłosi osobiście, dorzucę jeszcze Rafaello i razem ze zdjęciami to powinno wynosić więcej niż jakieś 2 000 słów :)
Początek trasy. Zaczyna się bajka :)
Na tym podjeździe, myślałam, że się popłaczę ze szczęścia :)
Na górnej trasie już niestety trochę żwirku się wymyło
To było takie fajne miejsce, że na zdjęcia załapaliśmy się i
Adam i ja (na początku opisu) :)
180-tki z ostrym hamowaniem :)
Wszystkie kamienie naprawdę były układane z takim zamysłem, żeby przez całą trasę można było sobie po prostu płynąć :)
No i na koniec czeskie ohydne jagodowe bronki :)
Chyba trochę przesadziłam z tymi zdjęciami, no ale trudno. Jak już napisałam: za oknem zimno, ciemno... Chyba miło pooglądać więc takie wakacyjne fotki :)
Jeśli ktoś jeszcze nie wie, co to są Rychlebské stezky, zapraszam
tutaj.