When I'm alone, I *** myself!

Środa, 10 października 2012 · Komentarze(4)
Kategoria Chała :)
Znowu chałowe szkolne kilometry, ale za to dodaję bardzo niechałową piosenkę :)
Zawsze mnie to rozwala.

Mogłam dodać ten dystans połączony z wczorajszym dojazdem do szkoły, ale chciałam żeby hrabia miał swój osobny wpis :)

MATLAB to złoooo!

Wtorek, 9 października 2012 · Komentarze(12)
Kategoria Chała :)
Pojechałam do szkoły pogadać z promotorem. Z perspektywy czasu stwierdzam, że MATLAB jest jeszcze gorszy niż mi się początkowo wydawało. Na szczęście z pomocą przychodzi zawsze niezawodny Paint, który pozwala zgrabnie przerabiać wykresy :)

Chyba muszę sobie takiego sprawić :)

Murowaniec je je je

Sobota, 6 października 2012 · Komentarze(8)
Kolejny dzień w Tatrach i znowu kurna trzeba jeździć. Z dostępnych dla rowerzystów szlaków został tylko szlak do Murowańca, no to trzeba było go "zrobić". Szlak podobny do tego na Kalatówki, ale kamienie jednak mimo wszystko bardziej przyjazne rowerzystom. Sama nie mogę coś wymyślić chwytliwego żarciku, to wrzucę cudzy. Tzn wcale nie żarcik, tylko najprawdziwszą prawdę opartą na faktach autentycznych :)
Mijana turystka ("Taterniczka" ;)) pytała swoich dwóch kolegów, zapewne też "Taterników": "a czy te kamienie to zostały ułożone przez kogoś, czy to natura sama tak ułożyła?". Na co odpowiedź kolegi "Taternika" wcale nie brzmiała "co ty za głupie pytania zadajesz kobieto, idź lepiej do kuchni", tylko "nie wiem".
No ale ja się tu znęcam nad biedną turystką, a miałam wycieczkę opisywać. Ale zamiast opisywać, to znowu posłużę się mottem Rafaello i wrzucę kilka ładnych fotek (zamiast kilku tysięcy słów).


Prawda, że ładne?

Kiedy Adam mierzył wysoko i robił panoramy ze szczytami, ja się spełniałam raczej nisko i fotografowałam mech.


A tu Adam podjeżdża


A żeby było sprawiedliwie, jak Adam podjeżdża, to ja zjeżdżam


Jeszcze jeden widoczek z Hali Gąsienicowej, bo widoczków nigdy nie za dużo


A tu znowu ja jadę. (podpisuję zdjęcia, bo jak ktoś nie kojarzy po kurtce, można mnie łatwo pomylić z jakimś cherlawym kolesiem)


Po zjeździe na dół i kolejnej dawce odchudzania metodą wstrząsową (poprzednia była wczoraj); zostało nam jeszcze trochę czasu na małe dokręcenie. Np przejechaliśmy się żółtym szlakiem z Antałówki, który był szybki, gładki i z niesamowitym klimatem i widokami. O, taki był fajny:








A potem skierowaliśmy się w kierunku Gubałówki, ale słońce zachodziło akurat jak byliśmy gdzieś w połowie podjazdu, więc cyknęłam fotę małym aparatem i zawróciliśmy, bo podjeżdżanie bez widoków na górze uznaliśmy za bezsensowne.


A po drodze spotkaliśmy jeszcze byczka z czaszką na wierzchu :)


A potem jeszcze nocny widok z Antałówki


I profil wycieczki. Tak przy okazji pobiliśmy swój rekord wysokości na rowerze, ale swoją drogą to raczej żadne święto, bo zaczynaliśmy z prawie 1000m.n.p.m. Ale mimo wszystko, 1510m brzmi dumnie :)

Ześmy pojeździeli po góreckach w getereckach

Piątek, 5 października 2012 · Komentarze(4)
Tzn w getrach jeździł Adam :) Mówił, że zapomniał szortów z domu, ale mnie się coś wydaje, że chciał być szybszy. Naoglądał się profesjonalistów i nasłuchał jak to dobrze i wygodnie jeździ się w rajstopach, więc postanowił sprawdzić :) Chyba jednak coś dało, bo zapierdzielał strasznie. A może to ja się wlokłam jeszcze bardziej niż zwykle? Po prostu podziwiałam widoki :) A naprawdę było co podziwiać. No bo w ogóle jeszcze nie napisałam, że byliśmy w Zakopanem. Wyszedł taki jakby całkiem spontan, bo w środę pomyśleliśmy, że gdzieś pojedziemy na weekend, a w czwartek już byliśmy na miejscu.
Dam nowy akapit, żeby lepiej się czytało. Na tym wyjeździe nastawialiśmy się bardziej na widoki niż na cokolwiek innego, bo wiedzieliśmy, że udostępnione dla rowerzystów Tatrzańskie szlaki do trudnych nie należą. Ale im się jest starszym, tym bardziej się docenia to co się dzieje dookoła nas, a nie tylko to co ma się pod kołami. Dlatego na pierwszy ogień poszła Droga pod Reglami i Polana Chochołowska. Lajtowo, ale bardzo ładnie. Dla potwierdzenia, poniżej dam kilka zdjęć. Oczywiście niechronologicznie, młoda jeszcze jestem i zbuntowana :)







Ale żeby nie było, że nas tam nie było, to wrzucę zdjęcia nas na rowerach:




Kawałek fajnego zjazdu był na samym początku, pod samym domem:


A co do Adama w getrach, o niestety tylko smaka narobiłam, a zdjęć za bardzo nie mam. próbowałam cyknąć jakieś "znienacka" jeszcze w pokoju, ale czujna menda i się nie dał :) Za to zrobił darmową reklamę zespołowi Blindead, którego to koszulką się zasłonił. A właściwie to ja im zrobiłam reklamę, bo pewnie i tak nikt by po koszulce nie skojarzył :) (Czy to nie zabrzmiało zbyt hipstersko?)


Ale wracając do wycieczki. Ja w Tatrach nigdy nie byłam ani pieszo, ani w żaden inny sposób. Jak usłyszałam od Adama, że dobrze, że jesteśmy po sezonie, bo jest mało ludzi, trochę szczena mi opadła. W innych górach przez tydzień nie spotkaliśmy tyle ludzi (no chyba, że na tych szczytach, na które są wyciągi). Jadąc tam nieśmiało myślałam, że może jednak da się pojeździć po innych szlakach niż te dostępne dla rowerzystów. Ale przy takiej ilości tłumów, podejrzewam, że niestety nie uszłoby to nam na sucho.
Dlatego z Polany Chochołowskiej wróciliśmy tą samą drogą i skierowaliśmy się na Kalatówki. Niby taki tam podjeździk po czymś w rodzaju kocich łbów. Ale jak ja się tam zmęczyłam to wiem tylko ja. I Adam, bo nie omieszkałam mu o tym opowiedzieć. I mama moja też wie, bo narzekałam jej telefonicznie. No kurde jak takie kamienie z rytmu wybijają. A zjazd też wcale nie był przyjemny, bo wytrzęsło mną jak w szejkerze. Ale na zjazd nie narzekam, bo po pierwsze było w dół, a po drugie to miałam nadzieję, że to wytrzęsienie będzie na mnie miało wpływ zdrowotny i odchudzający. Dałabym sobie ręce i nogi poucinać, że widziałam kiedyś taką trzęsącą maszynę na telezakupach Mango Gdynia. Panie tam się uśmiechały i mówiły, że chudną, więc kto wie?
A ja się znowu rozpisałam, a mam jeszcze kilka zdjęć do wrzucenia.




Panoramy wrzucam takie małe pipki, bo inaczej wyjeżdżają ze strony. Ale za to po kliknięciu na nie otwierają się w całości




Fani szaleją! Kolejny filmik rowerowy produkcji AB i MR :)

Poniedziałek, 1 października 2012 · Komentarze(6)
Normalnie nie dodaję wpisów z jazdy do Lidla, ale dzisiaj jest wyjątek, bo mam do wklejenia bardzo ważną rzecz: Nasz nowy filmik rowerowy z wakacji. Trochę spóźniony, ale co tam :) Kto jeszcze nie widział niech zaraz ogląda!


A w lidlu poddałam się reklamie i kupiłam produkty na obiad wg Pascala. I nawet już zrobiłam i zjedliśmy. A teraz powiem tak: Pascal, pocałuj mnie w dupę :) "Czas przygotowywania 15 minut" hahaha :) Pół dnia kurde straciłam :P

Bardzo ważne badania do pracy mgr :P

Sobota, 29 września 2012 · Komentarze(3)
Temat mojej pracy mgr, którą ostatnio bardzo sumiennie piszę to "model matematyczny suszenia węgla brunatnego parą przegrzaną w suszarce fluidalnej", czy jakoś tak. Jako, że w temacie pojawia się hasło "węgiel brunatny" postanowiliśmy z Adamem pojechać zobaczyć największą w Polsce kopalnię węgla brunatnego i największą w Europie elektrownię na węgiel brunatny, które to znajdują się niedaleko Bełchatowa.
Niestety okazało się, że najlepszą drogą dojazdową do Bełchatowa jest droga wojewódzka :/ Bardzo nie lubię jeździć takimi drogami, więc zamieniłam się na ten czas w endosporę (a taka jestem tajemnicza. Mam nadzieję, że dobrze użyłam słówka :P) i zajęłam się wyobrażaniem sobie jak będzie wyglądał mój pogrzeb. Uznałam, że Amerykanie to w sumie fajny naród, bo podobno u nich popularne jest chowanie przy "Highway to hell" puszczane na życzenie denata :)
W każdym razie tym razem jakoś udało mi się ujść żywcem, a w nagrodę w Bełchatowie zafundowaliśmy sobie wyżerkę


i kilka "sweet foci"


A potem ruszyliśmy w kierunku Zalewu Słok zrobić kilka fajnych zdjęć elektrowni z zalewem




Wjechaliśmy na tereny elektrowni, kopalni i jeszcze kilku innych zakładów, gdzie trochę nielegalnie porobiliśmy kilka zdjęć przenośnika taśmowego i podpieprzyliśmy trochę węgla :) Zdjęcie wrzucę do opisu teoretycznego w pracy mgr - trochę nie na temat, ale zawsze to pół strony więcej, a u mnie z tym krucho :)

A to wspomniany przenośnik taśmowy




A ja tymczasem polansowałam się przy hałdzie kamieni


Jakieś zielsko też się trafiło


A to fotka węgla brunatnego lignitowego, którą wrzuciłam do swojej pracy :)


A potem do Gorzkowic, skąd pociągiem wróciliśmy do Łodzi. Po drodze Adam wreszcie dał sobie wytłumaczyć na czym polega suszenie parą przegrzaną :)A w Gorzkowicach pod kościołem było ładnie oświetlone drzewo. A w kościele akurat odbywała się msza i mogliśmy usłyszeć księdza, który akurat mówił "jeśli msza rozpoczyna się o 18, to proszę przychodzić na 18 i się nie spóźniać" :)


Mieliśmy jeszcze jechać na punkt widokowy w Kleszczowie, ale niestety za późno ruszyliśmy z domu i trzeba było się śpieszyć na pociąg. Przynajmniej będzie pretekst żeby tam wrócić. A wrócę chętnie, bo elektrownia i kopalnia zrobiły na mnie wielkie wrażenie. Bo ja lubię takie duże maszyny :) Byle nie drogą wojewódzką... A na miejscu w Łodzi okazało się, że przypadkiem wpadła nam kolejna setka z małym hakiem :)

Słuchawki za 15zł to jednak nie jest to...

Wtorek, 25 września 2012 · Komentarze(3)
Kategoria Chała :)
Moje nowe słuchawki są tak kiepskie, że nawet nie mogłam sobie dzisiaj podśpiewywać jadąc rowerem, bo zagłuszałabym muzykę.
Świetnych żartów o pedofilach nikt nie docenia, dlatego tym razem wrzucam filmik promujący jazdę na rowerze w Łodzi. Bardziej jako ciekawostkę niż cokolwiek innego.


Swoją drogą ja w sumie doceniam, że coraz więcej ludzi jeździ na rowerach i miasto powoli naprawdę zaczyna dbać o rowerzystów, ale ludzie! Błagam! Nauczcie się jeździć :) Już nie mówię o takich skomplikowanych manewrach jak np skręt albo komunikowanie tegoż (chociaż wiem... Wystawianie ręki nie jest cool), ale myślę, że warto byłoby poćwiczyć jazdę prosto :) To naprawdę pomaga :)

Klapu klap

Poniedziałek, 24 września 2012 · Komentarze(3)
Kategoria Chała :)
Z Adamem pojechaliśmy do decathlonu. A ja bardzo lubię żarty o pedofilach, więc proszę o wybaczenie :)

AAAAaparat Sprzedam!

Czwartek, 20 września 2012 · Komentarze(4)
Kategoria Chała :)
Uwaga uwaga, sprzedajemy z Adamem aparat na allegro. Kto zaglądał na nasze blogi, ten wie, że aparat ma duże możliwości. Link do aukcji. Kto wie, może dla bikestatsowiczów pomyślimy o jakiejś zniżce :)

bumtarara bumtarara

Wtorek, 18 września 2012 · Komentarze(3)
Z okazji przejażdżki do szkoły wrzucam taki ćwierćinformatyczny żarcik. No i dorzucam piosenkę w gratisie :)
Tu żarcik:

Gdyby Apple robiło rowery:
- można by kręcić kierownicą za friko, ale hamować tylko odpłatnie,
- powietrze do kół - po 5 baksów, pompować można tylko specjalną pompką przez specjalny wentyl,
- bagażnik jest, ale nie można tam niczego przewozić, bo to wbrew warunkom licencji,
- rower jedzie szybko, ale strasznie ciężko kręci się pedałami, przez co siły wystarcza na max pół dnia,
- kosztuje 3x tyle, co normalny rower - płacisz za ogryzek i stylową białą ramę,
- Apple wygrywa procesy z innymi producentami rowerów o stosowanie okrągłych kół w ich produktach.

Nadal uważam, że Dezerter ssie :) Chociaż ten kawałek akurat im się udał. Na tyle, że od kilku godzin prawie cały czas go śpiewam :P