Murowaniec je je je

Sobota, 6 października 2012 · Komentarze(8)
Kolejny dzień w Tatrach i znowu kurna trzeba jeździć. Z dostępnych dla rowerzystów szlaków został tylko szlak do Murowańca, no to trzeba było go "zrobić". Szlak podobny do tego na Kalatówki, ale kamienie jednak mimo wszystko bardziej przyjazne rowerzystom. Sama nie mogę coś wymyślić chwytliwego żarciku, to wrzucę cudzy. Tzn wcale nie żarcik, tylko najprawdziwszą prawdę opartą na faktach autentycznych :)
Mijana turystka ("Taterniczka" ;)) pytała swoich dwóch kolegów, zapewne też "Taterników": "a czy te kamienie to zostały ułożone przez kogoś, czy to natura sama tak ułożyła?". Na co odpowiedź kolegi "Taternika" wcale nie brzmiała "co ty za głupie pytania zadajesz kobieto, idź lepiej do kuchni", tylko "nie wiem".
No ale ja się tu znęcam nad biedną turystką, a miałam wycieczkę opisywać. Ale zamiast opisywać, to znowu posłużę się mottem Rafaello i wrzucę kilka ładnych fotek (zamiast kilku tysięcy słów).


Prawda, że ładne?

Kiedy Adam mierzył wysoko i robił panoramy ze szczytami, ja się spełniałam raczej nisko i fotografowałam mech.


A tu Adam podjeżdża


A żeby było sprawiedliwie, jak Adam podjeżdża, to ja zjeżdżam


Jeszcze jeden widoczek z Hali Gąsienicowej, bo widoczków nigdy nie za dużo


A tu znowu ja jadę. (podpisuję zdjęcia, bo jak ktoś nie kojarzy po kurtce, można mnie łatwo pomylić z jakimś cherlawym kolesiem)


Po zjeździe na dół i kolejnej dawce odchudzania metodą wstrząsową (poprzednia była wczoraj); zostało nam jeszcze trochę czasu na małe dokręcenie. Np przejechaliśmy się żółtym szlakiem z Antałówki, który był szybki, gładki i z niesamowitym klimatem i widokami. O, taki był fajny:








A potem skierowaliśmy się w kierunku Gubałówki, ale słońce zachodziło akurat jak byliśmy gdzieś w połowie podjazdu, więc cyknęłam fotę małym aparatem i zawróciliśmy, bo podjeżdżanie bez widoków na górze uznaliśmy za bezsensowne.


A po drodze spotkaliśmy jeszcze byczka z czaszką na wierzchu :)


A potem jeszcze nocny widok z Antałówki


I profil wycieczki. Tak przy okazji pobiliśmy swój rekord wysokości na rowerze, ale swoją drogą to raczej żadne święto, bo zaczynaliśmy z prawie 1000m.n.p.m. Ale mimo wszystko, 1510m brzmi dumnie :)

Komentarze (8)

eee, widoczki powszednieją... ;)

WuJekG 23:00 poniedziałek, 5 listopada 2012

Zawsze wstydziłem się pytać o te kamienie przed Murowańcem... ;)

mors 22:20 poniedziałek, 5 listopada 2012

Nic straconego, może jeszcze kiedyś tam wrócimy :) A podjeżdżaliśmy nie asfaltem tylko jakoś bokami wliczając w to jazdę przez cudze podwórko :)

Marysia 11:29 środa, 31 października 2012

Z Gubałówki jest świetny zjazd wzdłuż torów kolejki, więc trzeba było jednak się przemęczyć i podjechać - tym bardziej ekstra po ciemku :D. Podjeżdżaliście asfaltem od Jaszczurówki?

Pixon 14:14 poniedziałek, 29 października 2012

Jocker, "ktoś musi pracować, żeby odpoczywać mógł ktoś" czy jakoś tak. A zresztą co to za odpoczywanie, jak trzeba pod górę jeździć :)
WuJekG, e tam zwierząt! A widoczki to już nieładne?! (czy to właśnie o to tobie chodziło, a ja się zachowałam jak cpt obvious? :))
czarnaMAMBA, dziękuję :) Trochę się znęcamy nad nowym aparatem :)

marysia 20:43 poniedziałek, 22 października 2012

pikne zdjęcia

MAMBA 20:23 poniedziałek, 22 października 2012

ładne foty zwierząt. :)))))

WuJekG 20:20 poniedziałek, 22 października 2012

Jedni tyrają, a inni w Tatrach się wyleguj.. znaczy wypoczywają (-: Pozdrawiam i zazdroszczę... (:

Jocker 20:00 poniedziałek, 22 października 2012
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa acysu

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]