Uwaga uwaga, sprzedajemy z Adamem aparat na allegro. Kto zaglądał na nasze blogi, ten wie, że aparat ma duże możliwości. Link do aukcji. Kto wie, może dla bikestatsowiczów pomyślimy o jakiejś zniżce :)
Z okazji przejażdżki do szkoły wrzucam taki ćwierćinformatyczny żarcik. No i dorzucam piosenkę w gratisie :) Tu żarcik:
Gdyby Apple robiło rowery: - można by kręcić kierownicą za friko, ale hamować tylko odpłatnie, - powietrze do kół - po 5 baksów, pompować można tylko specjalną pompką przez specjalny wentyl, - bagażnik jest, ale nie można tam niczego przewozić, bo to wbrew warunkom licencji, - rower jedzie szybko, ale strasznie ciężko kręci się pedałami, przez co siły wystarcza na max pół dnia, - kosztuje 3x tyle, co normalny rower - płacisz za ogryzek i stylową białą ramę, - Apple wygrywa procesy z innymi producentami rowerów o stosowanie okrągłych kół w ich produktach.
Nadal uważam, że Dezerter ssie :) Chociaż ten kawałek akurat im się udał. Na tyle, że od kilku godzin prawie cały czas go śpiewam :P
Mieszczuch to jest jedyny z moich rowerów, na którym szybko jeżdżę. A dlaczego? Tak dla niepoznaki :) A raczej pewnie dlatego, że zawsze mam słuchawki w uszach, a przy odpowiednim doborze muzyki zaczyna brakować przełożeń :) Ostatnio przy okazji odgrzewania starych hitów trafiłam na to:
Koniecznie trzeba podkręcić głośniki! Pewnie to trochę głupio zabrzmi, ale to jest muzyka mojej młodości :P Wiecie jak ciężko było być 15-latką słuchającą Black Sabbath? :)
A jako, że ostatnio zagrywam się w Mass Effect to wrzucam fajną piosenkę z jedynki
A swoją drogą, to pojechałam z sakwami wyładowanymi souvenirami z Czech. Każdy wie, że souveniry z Czech są ciężkie :) Zmachałam się gorzej niż Grycanka na wfie :) I dlatego chciałam przekazać taki komunikat: sakwiarze to jednak mają moc.
Musiałam załatwić pewną tajemniczą sprawę na mieście, więc pojechałam rowerem. No dobra, zbudowałam napięcie (?) na wstępie jak Hitchcock to teraz mogę wyznać, że sprawa wcale nie jest tajemnicza. Odbierałam moje nowiusieńskie hamulce z serwisu po odpowietrzeniu. A musiały być odpowietrzone, bo mi kolor nie pasował :) Na szczęście z pomocą przyszedł Adam i okleił mi klapki na klamkach na kolor, który mi już pięknie pasuje :)
Teraz wyglądają tak (wcześniej ten element był czerwony):
A przy okazji wstąpiłam też do babci. Niestety nie na smaczny obiadek, jak to się jeździło w starych dobrych czasach, tylko na cmentarz. Stary Cmentarz jak zwykle mnie zachwycił i zrobiłam tam też kilka zdjęć.
Prawda, że pięknie? Tak ładnie, że kiedyś z przyjemnością sama się tam położę :)
Szczególnie te robione przez Eligiusza. Warto się na nie przejechać na rowerze. A tymczasem dodaję jeszcze jeden obrazek z tego bloga, bo mnie się bardzo tam wszystko podoba. Wczoraj był śmieszny, to teraz będzie prawdziwy
A dlaczego? Bo prawie zgilotynowałam sobie piętę Tak to jest, kiedy ciężko jest się wyzbyć przyzwyczajeń z górala i próbuje się zeskakiwać z wysokich krawężników nawet podczas jazdy mieszczuchem w japonkach (tzn ja w japonkach, nie mieszczuch).
Piosenki tym razem nie wrzucam, bo i tak nikt nie słucha. Za to wrzucę taki obrazek
... to będę musiała je wypić. Ale wcale nie będę protestować, bo podobno ma wyjść dobre :) Do tatusia Eligiusza pojechaliśmy nawarzyć piwa za pomocą takiego zestawu:
Zobaczymy co to wyjdzie :) W poniedziałek rozlewamy do butelek.
Żeby nie było, że dodaję jakieś nieznane zespoły, to dzisiaj odrobina czegoś, jak to się mówi, "mainstreamowego". Tzn zespół znany, a reszta już po mojemu :)