Tłumy rowerzystów przyjechało na Wyścig Niepodległości w Łagiewnikach. My z Adamem też się tam pojawiliśmy, ale z okazji innej niż większość - z okazji imienin Marcina. Ja się oczywiście nie ścigałam, bo jeszcze bym się zmęczyła i co wtedy? :) Za to ścigali się Iza, Monika i Łukasz. Cała trójka stanęła na podium, więc ich zmęczenie chyba się opłaciło :)
Pucharowa rodzinka
Medalowa Iza
Czekaliśmy na dekorację, wymienialiśmy się obiektywami i takie tam
A potem miało być piwo imieninowe i owszem było, ale jakoś tak nie wiem dlaczego część grupy piła je w Modrzewiaku, a pozostała część w barze Pod Modrzewiem :) Po drodze była mała awaria Marcinowego roweru, ale MacGyvery nagwintowały patyk i można było jechać dalej :)
Do domu wracaliśmy z Mateuszem i po drodze urodził się pomysł (konkretnie ja urodziłam :P), żeby znowu pobawić się długim czasem otwarcia migawki w aparacie. Zaczęło się standardowo od napisów:
Ale nasze ambicje były większe, więc zaczęliśmy tworzyć świetlne obrazy. Adam, jakby nie patrzeć mgr sztuki, pokazał na co go stać :)
A potem znęcał się Mateusz
Tutaj modelem byłam ja. Mateusz chyba wziął sobie do serca moją prośbę "tylko zrób mi duże cycki!" :) Tylko nie wiem dlaczego jakoś mi tak spod pachy wystaje :P
Komentarze (8)
Iza, wiesz, że powtarzany kilka razy żart przestaje być śmieszny? Wow, Marusia, to ty żyjesz? :) A co do nosa, to chyba po prostu dużo kłamałam :P
Marysiu, skoro już nawiązałaś do Modrzewiaka, chyba coś mi się obiło tam o uszy, że obwisły biust zaczyna się od 25 roku życia :)No, a teraz mamy to zdjęcie :D
Po tych piwach i grzańcach w Modrzewiaku Mateusz odkrył w sobie talent :) A tak serio, to ja trzymałam rower (albo na nim siedziałam), a Mateusz go obrysowywał.
Mambo, ja nie startowałam, ale mogę przeprowadzić szybką symulację mojego startu. Wynik symulacji: byłabym ostatnia :) Marcin, w sumie wersja z rurką od bukłaka bardziej mi odpowiada :) Moje ego mniej na tym cierpi :P