Kilometry z poniedziałkowego dojazdu do szkoły pokazać promotorowi prezentację na obronę. Prezentacja tak samo jak obrona odbyły się dzisiaj. No to mam kolejną i pewnie ostatnią piątkę w życiu :) (no chyba, że mi się zachce mieć jeszcze te dodatkowe szpanerskie dwie literki przed nazwiskiem, to wtedy może jeszcze jakaś piątka by wpadła :P) Dzisiaj rowerem nie pojechałam, bo by mi się kiecka zadarła :) Chociaż buty miałam chyba odpowiednie do jazdy rowerem, bo do chodzenia one na pewno się nie nadawały :P A tak nawiązując do tego wpisu: pracy nadal nie mam, ale za to w Battlefieldzie jestem coraz lepsza :)
I jak zwykle przy wpisach bez własnych zdjęć, kradnę cudze. Żeby nie obniżać magisterskiego poziomu dzisiejszego wpisu, zarzucę inteligenckim żarcikiem, który bardzo mnie rozbawił :)
Komentarze (16)
Jak broniłam inżyniera, to okazało się, że do oceny celującej na dyplomie (tak, jest taka możliwość) brakuje mi chyba 0,02 do średniej. Ale takie profesor, przewodniczący komisji stwierdził "i dobrze, bo dopiero byłby wstyd" :) A "pan/pani licencjat (licent?)" faktycznie brzmi śmiesznie :)
W trakcie studiów doktoranckich owszem masz rację. Choć różne są sposoby oceniania wobec czego nie musi być to pięciostopniowa skala ocen. Ale sam koniec, aby móc przed komisją lub radą naukową przedstawić swoje dokonania niezbędne do uzyskania liter "d" i "r" zdaje się dokładnie te trzy egzaminy.
quartez, alkor, dzięki :) No to bujajcie się szybciej, trzeba bikestatsowi poprawić statystyki magistrów :) kundello21, mors, miło, że jednak ktoś żarcik docenił :) oelka, no bez przesady. Nie wiem jak jest gdzie indziej, ale na politechnice łódzkiej na ewentualnym doktoracie są trochę bardziej "zawodowe" przedmioty.
Jak chcesz zamienić trzy literki przed nazwiskiem na dwie to czekają do zdobycia trzy piątki: na egzaminie z przedmiotu humanistycznego (najczęściej filozofia), z języka obcego i na egzaminie nazwijmy to zawodowym. Poza tym oczywiście gratuluję tych trzech literek.