Miała być rybka, a wyszedł koń
Niedziela, 26 sierpnia 2012
· Komentarze(3)
Stała się rzecz niesłychana, bo udało się wreszcie zgadać większą grupą w celu przejechania paru kilometrów rowerem w tempie piwnym. Mieliśmy jechać na rybkę do Jamborka, ale większość przestraszyła się deszczu, więc przesunęliśmy spotkanie dopiero na 13 i za cel obraliśmy Dożynki w Dzierżąznej. Tak sobie myślę, że nazwa "dożynki" powstała chyba dlatego, że ktoś stwierdził, że "festyn" brzmi jeszcze za mało wiejsko jako określenie jako coś, co się działo w Dzierżąznej :)
Ale ja wcale nie narzekam, na dożynkach było bardzo miło, a Adam sprawił sobie nowego przyjaciela (ten po lewej) :)
Przyjaciel przedstawił się jako Alfred, a Adam obiecał, że mu pokaże cały wszechświat i wszystkie inne miejsca też :)
Alfred okazał się być bardzo towarzyskim koniem
A na koniec wspólna fota w Arturówku. Jak mówiłam, było nas sporo. Od lewej: Łukasz, Magda, Iza, Marcin, Monika, ja i oczywiście Adam. Alfreda nie ma, bo robił nam zdjęcie.
A na koniec wrzucam jeszcze odgrzany hit w wersji polskiej, bo ta wersja bardziej mi przypadła do gustu :)
&feature=related
Ale ja wcale nie narzekam, na dożynkach było bardzo miło, a Adam sprawił sobie nowego przyjaciela (ten po lewej) :)
Przyjaciel przedstawił się jako Alfred, a Adam obiecał, że mu pokaże cały wszechświat i wszystkie inne miejsca też :)
Alfred okazał się być bardzo towarzyskim koniem
A na koniec wspólna fota w Arturówku. Jak mówiłam, było nas sporo. Od lewej: Łukasz, Magda, Iza, Marcin, Monika, ja i oczywiście Adam. Alfreda nie ma, bo robił nam zdjęcie.
A na koniec wrzucam jeszcze odgrzany hit w wersji polskiej, bo ta wersja bardziej mi przypadła do gustu :)
&feature=related