Znowu nieizerskie Izery
Czwartek, 2 sierpnia 2012
· Komentarze(0)
Kategoria Wycieczki z jajem, Góry Izerskie
Postanowiliśmy powtórzyć kilka zjazdowych atrakcji polecanych m.in przez miejscowego Malaucha z emtb, które zresztą przejechaliśmy już w zeszłym roku i bardzo nam się spodobały. Były to:
- zielony szlak na Rozdroże Izerskie - jedni o nim piszą "nie dało się jechać, ciężko było nawet sprowadzać, trzeba było zawrócić", drudzy "jeden z najfajniejszych zjazdów w Izerach". My już tam byliśmy i wiemy, że bliżej nam do drugiej opinii. Ten wyjazd też to potwierdził. Teraz nawet było fajniej, bo sucho i szlakiem nie płynęła rzeka, co w zeszłym roku utrudniało zjazd.
Jedno zdjęcie ze szlaku, który na zdjęciu oczywiście wygląda jak płaska polna droga...
- niebieski szlak z Sępiej góry - był to OS5 w zawodach Enduro Trophy w Świeradowie Zdroju w 2010 i 2011r. Podobnie jak w poprzednim przypadku. Dostaliśmy dwa rodzaje rad. "Izerski klasyk, super zjazd" i "nie jedźcie tam! Ten Malauch chyba nie wie co mówi!". No to my znowu pojechaliśmy :) Zjeżdżaliśmy tamtędy trzeci raz i muszę przyznać, że za każdym razem idzie nam lepiej. Mimo, że coraz lepiej, to jeszcze sporo nam brakuje do takiego czasu jaki osiągnął zwycięzca klasyfikacji zjazdowej w Enduro Trophy - Tomasz Dębiec, który nagrał swój zjazd na filmiku:
A my z całego zjazdu mamy tylko jedno zdjęcie :)
Będzie też filmik, ale najpierw Adam musi go zmontować
No ale ja tu rozprawiam o szlakach, które mają łącznie jakieś 3km, a jednak wycieczka liczyła trochę więcej km :)
Na początku pojechaliśmy do Orla - na tym odcinku towarzyszyli nam rodzice. Gdzieś na podjeździe mama podpierdzieliła mi rower :)
Potem przez Zwalisko do wspomnianego zielonego szlaku, a dalej jakimiś nieoznakowanymi drogami przez Grzbiet Kamieniecki dotarliśmy na szczyt też wspomnianej Sępiej.
Grzbiet Kamieniecki Adam określa jako "supernudny" i mówił, że jakby nagle spadł z roweru, to znaczy, że zasnął. A mnie tam się podobał :) Może nawierzchniowo faktycznie nudnawy (asfalt, szuter i trawa z kałużami), ale za to wszędzie rosły brzózki, które ja bardzo lubię, bo tworzą okolicę bardzo sielską. Prawda?
Z Grzbietu Kamienieckiego mamy też panoramkę, która po kliknięciu otwiera się w pełnym rozmiarze
Ze szczytu Sępiej mamy dwa widoczki
Na zjeździe z Sępiej spotykamy turystów którzy krzyczą
-O Boże! Czy to jest bezpieczne?!
-Oczywiście, że nie :)
My pojechaliśmy dalej wśród dźwięków "dup jeb jeb" wydawanych przez rowery na zjeździe, i usłyszeliśmy jeszcze "O Jezu! Rowery popsują!" :)
Po małych perypetiach z wyciągiem na szczęście udało nam się nim wjechać na Stóg Izerski i odrobić straconą wysokość.
Stamtąd zjechaliśmy miłym czerwonym, na którym był też jeden krótki podjazd, który wziął nas z zaskoczenia :)
Dojechaliśmy do Chatki Górzystów, gdzie zdecydowaliśmy, że nie chce nam się wracać najprostszą drogą czyli szutrem/asfaltem, tylko podjedziemy jeszcze kawałek m.in. fajnym niebieskim z kładkami
A później zjechaliśmy jakąś trasą narciarstwa biegowego, która była zaskakująco przyjemna
Na koniec profil trasy. 440m w pionie zrobione wyciągiem.
- zielony szlak na Rozdroże Izerskie - jedni o nim piszą "nie dało się jechać, ciężko było nawet sprowadzać, trzeba było zawrócić", drudzy "jeden z najfajniejszych zjazdów w Izerach". My już tam byliśmy i wiemy, że bliżej nam do drugiej opinii. Ten wyjazd też to potwierdził. Teraz nawet było fajniej, bo sucho i szlakiem nie płynęła rzeka, co w zeszłym roku utrudniało zjazd.
Jedno zdjęcie ze szlaku, który na zdjęciu oczywiście wygląda jak płaska polna droga...
- niebieski szlak z Sępiej góry - był to OS5 w zawodach Enduro Trophy w Świeradowie Zdroju w 2010 i 2011r. Podobnie jak w poprzednim przypadku. Dostaliśmy dwa rodzaje rad. "Izerski klasyk, super zjazd" i "nie jedźcie tam! Ten Malauch chyba nie wie co mówi!". No to my znowu pojechaliśmy :) Zjeżdżaliśmy tamtędy trzeci raz i muszę przyznać, że za każdym razem idzie nam lepiej. Mimo, że coraz lepiej, to jeszcze sporo nam brakuje do takiego czasu jaki osiągnął zwycięzca klasyfikacji zjazdowej w Enduro Trophy - Tomasz Dębiec, który nagrał swój zjazd na filmiku:
A my z całego zjazdu mamy tylko jedno zdjęcie :)
Będzie też filmik, ale najpierw Adam musi go zmontować
No ale ja tu rozprawiam o szlakach, które mają łącznie jakieś 3km, a jednak wycieczka liczyła trochę więcej km :)
Na początku pojechaliśmy do Orla - na tym odcinku towarzyszyli nam rodzice. Gdzieś na podjeździe mama podpierdzieliła mi rower :)
Potem przez Zwalisko do wspomnianego zielonego szlaku, a dalej jakimiś nieoznakowanymi drogami przez Grzbiet Kamieniecki dotarliśmy na szczyt też wspomnianej Sępiej.
Grzbiet Kamieniecki Adam określa jako "supernudny" i mówił, że jakby nagle spadł z roweru, to znaczy, że zasnął. A mnie tam się podobał :) Może nawierzchniowo faktycznie nudnawy (asfalt, szuter i trawa z kałużami), ale za to wszędzie rosły brzózki, które ja bardzo lubię, bo tworzą okolicę bardzo sielską. Prawda?
Z Grzbietu Kamienieckiego mamy też panoramkę, która po kliknięciu otwiera się w pełnym rozmiarze
Ze szczytu Sępiej mamy dwa widoczki
Na zjeździe z Sępiej spotykamy turystów którzy krzyczą
-O Boże! Czy to jest bezpieczne?!
-Oczywiście, że nie :)
My pojechaliśmy dalej wśród dźwięków "dup jeb jeb" wydawanych przez rowery na zjeździe, i usłyszeliśmy jeszcze "O Jezu! Rowery popsują!" :)
Po małych perypetiach z wyciągiem na szczęście udało nam się nim wjechać na Stóg Izerski i odrobić straconą wysokość.
Stamtąd zjechaliśmy miłym czerwonym, na którym był też jeden krótki podjazd, który wziął nas z zaskoczenia :)
Dojechaliśmy do Chatki Górzystów, gdzie zdecydowaliśmy, że nie chce nam się wracać najprostszą drogą czyli szutrem/asfaltem, tylko podjedziemy jeszcze kawałek m.in. fajnym niebieskim z kładkami
A później zjechaliśmy jakąś trasą narciarstwa biegowego, która była zaskakująco przyjemna
Na koniec profil trasy. 440m w pionie zrobione wyciągiem.