Z rodzicami po Izerach

Niedziela, 29 lipca 2012 · Komentarze(4)
Część tegorocznych wakacji spędziliśmy bardzo rodzinnie: do Jakuszyc pojechaliśmy nie tylko z psami, ale również z rodzicami! (każdy z własnym rodzicem po jednej sztuce: Adam zabrał ojca, a ja mamusię.
Na pierwszą wycieczkę po Izerach pojechaliśmy wspólnie.

Wspięliśmy m.in na Sine Skałki. Adam jak zwykle podjechał pierwszy i dzięki temu mógł zrobić nam zdjęcia


Pod koniec jest całkiem stromo, ale to wcale nie speszyło naszych rodziców :)


Podczas robienia tego zdjęcia moja mama mówiła "to nie jest sport dla starych ludzi!!" A ja mówię, że na popych to nawet stara maszyna pojedzie :P


Był podjazd, to teraz kolej na zjazd. A ten miał prowadzić żółtym szlakiem do Chatki Górzystów, który sprawił trudności niejednemu górskiemu rowerzyście i nawet przez to zyskał miano rozwodowego. Chciałam zapytać czy może nie pomóc mamie sprowadzić roweru, bo nie jechała bynajmniej na rowerze górskim, tylko na sztywnej krossówce z wąskimi oponkami. Ale gdzie tam pomóc sprowadzać! Ja się odwracam a mama jedzie!


W końcu po kimś muszę mieć to zamiłowanie do szaleństwa na zjazdach :P


Ominęła mnie i moją opadniętą szczękę i mówi "no co, wychyliłam się do tyłu tak jak mówiłaś i tak wszystko da się zjechać" :)


A ojciec Adama zjechał tak szybko, że nawet nie zdążyłam go sfotografować :) Na szczęście Adam zdążył


Zjazd zjazdem, ale ważne jest również dokąd on prowadził. Otóż wszystkie drogi w Izerach prowadzą na naleśniki :)
Chyba nie powinnam wrzucać takiego kompromitującego zdjęcia, ale co tam :P


Potem przez Halę Izerską...


...z małym postojem nad rzeką z sesją zdjęciową
Adam robił


A Matka z córką pozowały


Z Hali odbiliśmy na żółty szlak, żeby niekoniecznie legalnie, ale za to miło podjechać do Izerki


A z Izerki miło zjechaliśmy zielonym szlakiem. Zjazd bardzo polecam. Jest dość krótki, ale za to naprawdę miły. Średnio stromy, cały prowadzi singlem i usiany jest kamieniami i korzeniami. Dlaczego takie szlaki nie są oznaczone jako rowerowe ja się pytam?!




Potem przez Orle szybko do domu, bo niestety goniła nas burza. Ale nie dogoniła. Tacy szybcy jesteśmy :P

Na początku wspominałam, że na wakacjach byliśmy z psem. A czy wspominałam też, że to jest latający pies? Na spacerze po burzy mieliśmy okazję się o tym przekonać.


Komentarze (4)

mamba może zazdrościć jeszcze jednego... jedzenia :))))

MAMBA 20:44 środa, 8 sierpnia 2012

No, ten, tego... tych klamek Ci zazdrości :D

feels3 08:54 środa, 8 sierpnia 2012

A czego to może zazdrościć Mamba, która niedawno wróciła z Alp, a w polskich górach śmiga częściej niż ja na jakimkolwiek rowerze? :)
No, chyba, że latającego psa. Ale nie ma czego, chętnie oddam w dobre ręce :P

marysia 22:43 wtorek, 7 sierpnia 2012

Ale fajnie. Zazdroszczę :)

MAMBA 21:38 wtorek, 7 sierpnia 2012
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa serwo

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]