Po górach - Jaworzyna

Sobota, 15 sierpnia 2009 · Komentarze(2)
Zgodnie z tradycją (Hmm... to już jakiś drugi raz będzie :)) ostatniego dnia w górach zrobiliśmy lajtową wycieczkę z wyciągiem. Rano pociągiem do Krynicy, stamtąd parę kilometrów na dolną stację wyciągu i dalej luksusowo na górę. Rowerzyści są tam traktowani jak VIPy. Nie dość, że wjeżdżamy na górę bez męcznia, to jeszcze bilet rowerzysta + rower jest tańszy niż zwykły turysta bez roweru. Poza tym z rowerem nawet nie trzeba stać w kolejce! Nic, tylko jeździć na rowerze. My wsiedliśmy do zwykłego wagonika, a rowery jechały zaraz za nami w wagonie towarowym. Z nami jeszcze dwóch "zjazdowców" w wieku około 14 lat, a przy wkładaniu rowerów do wagonika, jednemu z nich odpadło koło :) No cóż... Miłego zjeżdżania :) Odważne chłopaki.
Na górze większe tłumy niż w mieście na dole. Większość osób wjeżdża na górę, idzie jakieś 50m do knajpy, je odbiad z ładnym widoczkiem, robi zdjęcie z plastikowym dinozaurem i wraca z powrotem kolejką w dół. No w sumie... Po co się męczyć. Przecież są na wakacjach. Ja tam mogę ich zrozumieć, ale Adam był oburzony.
Aha... Miałam opisywać wycieczkę :) No to z góry zabraliśmy się czerwonym szlakiem do Rytra. Szlak bardzo malowniczy, czasem wiedzie szeroką leśną drogą, czasem zwęża się do malowniczego singla. Ogólnie w 100% przejezdny, często poza lasem z ładnymi widokami. Sporą część jedzie się raczej bez większych technicznych problemów. Przynajmniej na fullach :) Za to końcowy zjazd do Rytra jest raczej całkiem hardcorowy. Jest mocno stromo. Jak stromo może potwierdzić grupka Niemców, którzy stwierdzili, że nie muszą nas przeouszczać, bo i tak będziemy musieli prowadzić. E tam. My elegancko wsiedliśmy na rowery i z tyłkami nad tylnym kołem zjechaliśmy. Raz trochę wypadłam z zakrętu, ale ogólnie nawet się nie wywliłam :) Dobrze, że Adam na dole przetłumaczył mi tych Niemców. Teraz mogę być z siebie dumna :) Z Rytra już po płaskim do domu. A już w Piwnicznej razem z Panem Harnasiem zatapialiśmy swoje smutki. Ostatni dzień w górach już za nami...

Szczyt Jaworzyny Krynickiej. Prawda, że jak małe miasteczko?


Tak do końca nie załatwiliśmy sprawy tym wyciągiem. Parę podjazdów też się zdarzyło.



Ale ogólnie było w dół



Po płaskim też jechało się bardzo sympatycznie




Jeziorka też się zdarzały :)


Ach ta radośc :)






wiem, że kiepskie, ale jakoś minie się podoba :)


Jak ja nie lubię takich rynien na środku ścieżki


Patent na uciekającego psa :)


Na koniec komplet: Góra, rowery i bronek


Komentarze (2)

Odwiedzacie świetne góry :) no i kilometrów też nie mało. Ja od niedawna buszuje po Beskidach, wrażenia 10/10 :)

Pozdrawiam

feels3 16:07 wtorek, 25 sierpnia 2009
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa epoue

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]