Wreszcie udało nam się spotkać z trochę okrojoną ekipą www.onthebike.com, czyli z Dominikiem i Anią. Zbiórka na "kaloryferze" w Łagiewnikach i stamtąd pojechaliśmy trasą MEGA łódzkiego maratotu Mazovia. Dla mnie to był właściwie pierwszy raz kiedy przejechałam całą trasę od początku do końca, a nie w kawałkach. Teraz już mam ślad na moim bajeranckim GPSie, więc kiedy tylko zechcę mogę się poczuć jak Maratończyk :) Wycieczka bardo się udała, bez napinki, w miłym towarzystwie przez cały dzień objechaliśmy to, co maratończyk przejedzie w jakieś trzy godziny :) Niestety ich omijają takie atrakcje jak postój na piwo i miłe pogaduszki w trakcie jazdy, co jest nieodzowną częścią każdej wycieczki, nie tylko rowerowej.
Pierwszy postój na uzupełnienie węglowodanów
Nasze Wzniesienia Łódzkie. Prawda, że olbrzymie? :/
No i ruszamy
Już nie pamiętam kiedy ostatnio miałam tyle zdjęć z wycieczki. Zwykle to ja wożę aparat
Adam wśród pań. Niestety obie mamy lepsze rowery niż on :) To musiało boleć
A tu już po piwie i po stymulujących intelektualnie rozmowach o wrzeszczących cyganach i krzyczeniu w kiblu :)
A co ja będę dźwigać skoro jest Adam :)
On swój może przenieść prawie jedną ręką :)
O boże jak my profesjonalnie wyglądamy :)
Komentarze (20)
W F3 nie grałem, bo mi maszinku nie pociągnie tego całego 3D ale 1 i 2 to klasyki nad klasykami. Ostatnio sobie nawet muze ściągnąłem z neta i na mp3 wrzuciłem :] To były czasy... Aż się łezka w oku kręci...
Właśnie mi przypomniałeś, że ja przecież też mam oryginały dwóch pierwszych częsci i tactics :) Ale nie zabieram się za nie, bo pewnie nie skończe do wyjazdu 1.08, a byłoby kiepsko jakbym w górach grała zamiast jeżdzić na rowerze :)
Zabrałam się za starocie i męczyłam Neverwinter Nights :) A teraz z braku laku gram w to co na dysku, czyli drugi raz w fallout 3, ale już trochę mi się nudzi, więc pewnie po południu zabiorę się za ten rower :)
Ach o ten fragment chodziło :) Nie no, to był joke :) Po prostu mieliśmy z Adamem frajdę, że ich ścigneliśmy pomimo sporo cięższych rowerów. Nie wiem czy dobrze pamiętam, Adam by to musiał potwierdzić, ale Ci kolesie sporo starsi byli. Wydaje mi się, że pod czterdzieche podbiegali także nie mieli szans z nami-wycinakami :) A o tym pomiarze czasu to też tak dla żartu napisałem :) Przecież się tym nie chwalę tylko sytuacja sama w sobie była zabawna :) Jakby Adam mierzył czas na podjazdach to bym nie wyszedł zbyt różowo :P Kłótnia? Nieeee :) Coś Ty... I vice versa miła Marysiu ;)
"Po drodze nawet minęliśmy dwóch kolesi na jakichś pr0 leciutkich rowerkach. Widocznie było ich stać tylko na rowery, na robienie formy czasu zabrakło :P" - ten fragment mnie tak zabolał :) No jesteś szybki diabeł :) I ja o tym wiem, i ty o tym wiesz. Adam pewnie też już wie, więc po co tak podkreślac? No dobra, już wystarczy, bo jeszcze wyjdzie z tego jakaś kłótnia, a chyba tego nie chcemy, co? :) I tak jesteś miłym Marcinem :)
btw. Adam mi mówił, że na jednym z dłuższych i morderczych pojazdów zmotywował go bardzo fakt, że ja wymiękłem i zacząłem prowadzić rower :) Niby na czas też nie podjeżdżaliśmy, ale zostawił mnie wtedy ostro z tyłu, tym samym dobijając moje i tak wtedy obolałe ego do ziemi ;)
Chyba nie rozumiem o jakiej złośliwości mówisz? A konkretniej, w którym fragmencie się ona przejawiła? A pomysł z liczeniem czasu - czysta ciekawość :) Wiem, że nie na czas zjeżdżaliśmy, ale byłem ciekaw czy faktycznie jestem taki szybki diabeł na tych zjazdach, ot co :)
A zabawka owszem, fajowa, ale najpierw full, a potem gie pe es. Bo na GPS'ie nie pojeżdżę :)
Przeczytałam i byłam oburzona twoją złóśliwością. Po pierwsze na rower trzeba zarobić, a nie zasłużyć. Ja zawsze biore do siebie teksty w stylu "taki dobry rower, a tak mało jeździ". To mnie zabolało :) A po drugie ten pomysł z liczeniem czasu... No naprawdę. Zawiodłam się, Siwy :)
A z zabawki mam dużo radości :) A jak tam twoje chorowanie na takową? Już przeszło czy nie do końca?
3 godziny? W tym czasie to żółw z posklejanymi łapami tą trasę przejdzie :) A tak serio to właśnie nie wiem jak leci trasa MEGA, a GIGA już nie pamiętam jak leciała :) Za dużo skrętów było ;) A te mapki ze strony są takie dokładne, że ho hooo...A z chęcią bym się wybrał na objazd trasy maratonu bo z obiegu wypadłem. Fajna wycieczka Wam wyszła.
PS.Tak mnie męczyłaś o opis z Izerów, ale chyba go nawet nie przeczytałaś? :)