Nudy na szosie
Skończyło się tak, że wujek pojechał w swoją stronę, my pojechaliśmy do domy, gdzie Adam szybko usunął awarię mojego widelca, a jako, że już nie chciało nam się zmieniać opon na normalne, pojechaliśmy na podbój szos.
Wstęp był długi, ale za to opis wycieczki będzie krótki:
Było nudno. Zadziwiająco mało się zmęczyłam, więc chcieliśmy jeszcze dobić do setki, żeby chociaż dystans był ciekawy, ale już po prostu nam się nie chciało, bo co za dużo asfaltu, to bardzo niezdrowo. Pozwolę sobie zacytować, jak to już ktoś mądry kiedyś ładnie określił "Nie jestem pożeraczką kilometrów. Wolę się trochę pogimnastykować w terenie"
Adam z moim ścigaczem :)
Rower mojego wujka. Na tym złomie już nie raz robił dystanse koło 300km
Adam dosiada, jak to sam ładnie określił "górskiego kastrata na cichopląsach"
Trasa: Teo - Retkinia - Stawy Stefańskiego - Stara Gadka - Guzew - Prawda - Rydzynki - Tuszyn-Las - Tuszyn - "Młynek" - Modlica - Kalinko - Stefanów - ul.Kolumny - Carrefour - Plac Niepodległości - Piotrkowska - Rynek Bałucki - Teo