Wczoraj były obowiązki, a dzisiaj zabrałam się za przyjemności. Z Adamem i Ojcem Eligiuszem wybraliśmy się na podbój pabianickich lasów. Tereny tam mają bardzo ładne i na szczęście nie tak daleko od domu. Jechało mi się wyjątkowo dobrze i bardzo chciałam z tego skorzystać i mieć na koncie kolejną stówkę, ale zaczęło się robić ciemno, zimno i jednak wróciliśmy do domu. Mimo to wycieczka była z tych bardzo udancyh. Po drodze były trzy postoje na piwo (ja, jako sportowiec piłam soczek :)) i inne zacne produkty spożywcze, jak kiełbasa, bułki i golonka. Podczas wycieczki mój wujek postanowił się zemścić wykorzystując swoje nadprzyrodzone zdolności, bo gdzieś za Dobroniem wyskoczyła mi uszczelka z widelca. Na szczeście była to tylko uszczelka kurzowa, więc Adam szybko wszystko naprawił i pojechaliśmy dalej.
Gdzieś na leśniej autostradzie
Adam wykorzystał mój trik pt. "jak łądnie wyjść na zdjęciu"
Co to za czasy, żeby kobieta sama musiała nosić swój rower. Na serio to sama chciałam do zdjęcia :)
Zwykle po siedemdziesięciu km mam inna minę. Chyba miałam dobry dzień.
Bociuś
Trudny wybór. Lepszy będzie mostek czarny i dłuższy (lepszy), czy czerwony i mnie wygodny? :)
Grabia
Świetna ścieżka zaraz nad brzegiem
Nie tylko po Autostradach zdarzało nam się jeździć
Może jestem chora. Ale co do cholery ten Kubuś ma na plecach? :)
Wściekle czerwony by pasował do białej ramki i do tylnego amorka. Jednak jak się jeździ w terenie to się bardziej liczy wygoda niż wygląd, dlatego ja bym brał czarny wygodny :P