Jakoś tak się porobiło, że od kilku lat majówka zawsze wychodzi leniwa. Nadal nie wiem czy to starość czy lenistwo, w każdym razie w tym roku pokazaliśmy się nad morzem. Normalnie mam problemy z podjazdem pod jakąkolwiek górę, a z moją obecną kondycją prawdopodobnie miałabym problemy nawet z podchodzeniem. Przyznam, że do wyboru konkretnie Orzechowa koło Ustki mocno przyczynił się Mateusz i jego zdjęcia. No i okazało się to być strzałem w dziesiątkę. To chyba jednak musi być starość, bo naprawdę nie myślałam że aż tak mi się spodoba nad morzem. A zresztą, co ja będę pisać skoro mam zdjęcia.
W dół! Mówiłam, że było fajnie?
A zaczęliśmy w ogóle od góry Rowokół, która to menda zaczynała się podjazdem:
Na szczycie była wieża widokowa, z której widoczku nawet nie wrzucam, bo wyszedł jednak raczej biednie. Później kawałek całkiem niezłego zjazdu, a na dole w Rowach rybka i piwko. Z ryb jestem raczej niedouczona i musiałam przeprowadzić rekonesans, która jest morska, a która nie, coby lipy nie narobić i nie zamówić jakiegoś karpia czy karasia... Za Rowami miała się zacząć główna atrakcja, która faktycznie okazała się być bardzo atrakcyjną atrakcją. Otóż chodzi o czerwony szlak wzdłuż wybrzeża. Szlak prowadzi po całkiem bajkowym klifie z kolorami mchu nie z tej ziemi i szumiącym morzem parę metrów dalej. Proszę państwa, oto foty:
No i na koniec trochę lansu
Tylko kurde dlaczego cały dzień chodziła mi po głowie Bonnie Tyler i jej cholerne Turn Around?!
Komentarze (5)
Błogosławieni ci, którzy mi uwierzyli, a przekonać się na własnej skórze było im dane. ;)
Sam chętnie tam jeszcze wrócę. Byłem tam raczej tranzytem, ale nie ukrywam, że pokręciłbym konkretniej po tym rejonie. A jak sami widzieliście: jest gdzie kręcić. Zajefajne miejsce na ognisko też się znajdzie, ale gdzie, to już nie będę pisał na forum publicznym. :)
Stamper, faktycznie na czerwonym szlaku nie było płaskiego odcinka. Wiadomo, że przewyższenia były raczej malutkie, ale jednak cały czas się jechało albo pod górę albo w dół. Dobrze, że ty też to zauważyłeś, bo już się bałam, że to ja jestem taka kiepska i się męczę na płaskim :) A kadry to głównie zasługa Adama, cieszę się, że się podobają. Mamba, fajnie, że ci się podoba, wreszcie ktoś go docenił :) Co do wentylacji to ja jakoś specjalnie różnicy nie czuję, bo mam taką warstwę kłaków na głowie, że tak czy siak zawsze jest podobnie. Chociaż raz pamiętam myślałam, że mi się łeb ugotuje i musiałam zdjąć kask. Ale wtedy było chyba z 50 stopni i nie wiem czy to była wina kasku. Ogólnie zdarza się ludziom narzekać, ale sporo osób też mówi, że jest ok (jak ja). No zresztą poczytaj tutaj
Po zdjęciach widać, że wcale tak płasko nie było ;-). Pogodę też mieliście niezłą, na południu Polski to 3 maja wszędzie lało jakby ktoś z "góry" odcedzał makaron.