Izery, moje Izery

Poniedziałek, 1 sierpnia 2011 · Komentarze(7)
Ostatnio moja koleżanka powiedziała, że bardzo jej się podoba mój blog i tak mnie to zmotywowało, że postanowiłam trochę podgonić z wpisami :) Dodam, że Agata jest na razie raczej nierowerowa, ale podkreślam "na razie", bo na wiosnę ma w planach stać się bardzo rowerowa :)
W sobotę wymeldowaliśmy się z Krościenka i zameldowaliśmy w pełnym niemieckich turystów Świeradowie. Wiadomo, Izery musiały się znaleźć w naszych wakacyjnych planach :) Ale żeby nie było za miło, postanowiliśmy pomęczyć się trochę podjeżdżając pod górę.
Na początek na rozgrzewkę uderzyliśmy więc na Stóg Izerski. Spokojnie i bez przygód, bo po asfalcie. Ale za to stosunkowo szybko. No... Szybko jak na nas :) bo tak serio, to było raczej powoli.

Ale zaraz zaraz... Kto zna tego gagatka? Ten pies jest tak niezależny, że wkradł mi się w opis poza jakąkolwiek kolejnością i chronologią. Kto kiedykolwiek był kiedyś w Chatce Górzystów, powinien kojarzyć najbardziej niezależnego psa w dziejach Ziemi.


No to mogę kontynuować :)
Zjazd ze Stogu Izerskiego czerwonym szlakiem. Na początku miło i przyjemnie: trochę kamieni itp, a później doszły jeszcze nowe atrakcje w postaci jezior na szlaku :)
Tak, dokładnie tędy szedł szlak


Jak wiadomo, po kąpieli człowiek głodnieje, zatem jedną z najkrótszych dróg (odbijając trochę na żółty aka rozwodowy) dotarliśmy do ww Chatki Górzystów. Po co? Czy to nie oczywiste? :)


Przy okazji naleśników, Adam jebnął panoramkę (po kliknięciu otwiera się w większym rozmiarze)


Później niebieski szlak po kładkach. Och, jak tam jest pięknie i urokliwie :)
Tutaj niebieski i ja


A tu tylko niebieski


A tutaj strumyk, ale już nie na niebieskim


A to ja zaginam czasoprzestrzeń :)


Tak, te drzewa naprawdę rosną krzywo. Na potwierdzenie tego, wrzucam jeszcze jedno zdjęcie z tego miejsca, tym razem z Adamem. No dwa zdjęcia tych krzywo rosnących drzewek są już chyba argumentami nie do podważenia :)


Dalej tu i tam, tędy i tamtędy dojechaliśmy na jedną z polecanych atrakcji jaką mieliśmy zjeździć. Zielony szlak do Rozdroża Izerskiego. Oj, było trudno. Nie jesteśmy takimi hardkorami i w 100% go nie przejechaliśmy, ale całkiem sporo się udało i byłam całkiem dumna :P

Proszę państwa, oto szlak;
Szlak jest całkiem trudny, tak.
Zaraz państwu łapkę poda;
Nie chce podać? A to szkoda.

Dobra, to było kiepskie, ale tak mi się jakoś skojarzyło :)

Później trochę po szutrach, ale jeszcze nam było mało trudnych szlaków, więc tym razem wpakowaliśmy się na niebieski z Sępiej Góry. Też był trudny i równie fajny :)

Jarzębina na szczycie Sępiej


A tutaj wykresik, bo mało pomarańczowego mam na blogu

Komentarze (7)

Hej,
hah, to już wiem jak trafiłaś na mojego bloga :) To ja, kradziej zdjęć ;)

Akurat wziąłem je z pinkbike.com. :)

Pozdrawiam i życzę motywacji do pisania nowych postów na blogu :)
For fun - blog rowerowy

TrzecieKoło 13:49 wtorek, 31 stycznia 2012

c1ach: hehe, no cóż... Jak w dobrej wierze to niech kradną :P

Marysia 20:28 poniedziałek, 30 stycznia 2012

Szczęśliwego Rowerowego Roku!
Zapraszam tu do poczytania nieco dłuższych życzeń dla wszystkich Bikestatowiczek i Bikestatowiczów :-)

niradhara 15:42 niedziela, 1 stycznia 2012

Heh, a jo akurat dzień wcześniej wyjechał z (spod) Świer-a.
Fajny ziąb był w te dni, aż nie trza było picia wozić. :D
No i te zjazdy, ogarniane na letniaka... xD

mors 23:46 czwartek, 8 grudnia 2011

Aaaaaa zgłodniałam !!!! Ja chcę moje naleśniki z grzybami :)
Pierwsze zdjęcie mistrzowskie :)
Marry pragnę zauważyć, że za szybko ostatnio dodajesz te wpisy:P
Już dojechałaś do Sierpnia :):)

izka 09:48 czwartek, 8 grudnia 2011
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa epatr

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]