Tour The Bar
Niedziela, 30 sierpnia 2009
· Komentarze(3)
Mieliśmy jechać z Adamem na jakąś fajną wycieczkę, ale Adamowy Prophet chyba nie był w nastroju na jazdę. Skrzypiał, stukał i doprowadził swojego właściciela do dziewiątego stanu wkurwienia na dziesięciostopniowej skali :) Adam się zatrzymał, rzucił rowerem i stwierdził, że pierdoli i dalej nie jedzie :) Ja tam nie miałam zamiaru rezygnować z wycieczki, tym bardziej, że okazało się, że sekta niedaleko śmiga gdzieś na rowerach. Postanowiłam się do nich dołączyć, ale jako, że Adam bardzo dobrze mnie zna i wiedział, że nie trafiłabym w umówione miejsce nawet z GPSem, postanowił jechać ze mną.
I bardzo dobrze zrobił, bo cel sekciarskiej wycieczki był prosty: jakiś bar, a później może następny, a dalej się zobaczy :) Pojechaliśmy więc na piwo do sklepu w Bechcicach, a później do baru u Józka, który tak naprawdę nazywa się Wojtek. Adamowi już zaczął poprawiać się humor, ale na koniec pojechaliśmy jeszcze do Eligiusza na obiado-kolację i cytrynówkę :)
A, zapomniałam jeszcze dodać, że jechałam z Adamowym widelcem, żeby sprawdzić czy stuka tylko coś przy korbie, czy widelec też. Otóż widelec też :)
I sesja przy różach :)
I bardzo dobrze zrobił, bo cel sekciarskiej wycieczki był prosty: jakiś bar, a później może następny, a dalej się zobaczy :) Pojechaliśmy więc na piwo do sklepu w Bechcicach, a później do baru u Józka, który tak naprawdę nazywa się Wojtek. Adamowi już zaczął poprawiać się humor, ale na koniec pojechaliśmy jeszcze do Eligiusza na obiado-kolację i cytrynówkę :)
A, zapomniałam jeszcze dodać, że jechałam z Adamowym widelcem, żeby sprawdzić czy stuka tylko coś przy korbie, czy widelec też. Otóż widelec też :)
I sesja przy różach :)