Po górach - Trójmorski Wierch

Czwartek, 6 sierpnia 2009 · Komentarze(6)
Początek jak prawie zwykle - nieoznakowanymi drogami na Przełęcz Śnieżnicką, czyli od razu skaczemy z 639 mnpm na 1123 mnpm. No, może nie skaczemy. Wleczemy się jak cholera :) Dalej jeszcze jakiś kilometr pod górę i jesteśmy na Hali Pod Śnieżnikiem (1218 mnpm). Tam gadamy z innym rowerzystą na ślicznym Nomadzie, jemy po naleśniku z jagodami, który nie dorasta nawet do pięt naleśnikowi z Chatki Górzystów w Izerach. No ale co zrobić?
Ruszamy dalej zielonym szlakiem wzdłuż granicy z Czechami. Na początku bułka z masłem, ale dalej, kiedy odłącza się od niebieskiego zaczyna się robić ciekawie. Od tamtego miejsca zielony szlak to wąski singletrack urozmaicony korzeniami, kamieniami, uskokami i takimi różnymi bajerami, które powodują, że trasa jest jeszcze ciekawsza. Do Przełęczy Puchacza zielony szlak był przejezdny dla mnie w jakichś 60%, ale podejrzewam, że co sprawniejsi mogli by powalczyć o jakieś 80 % i więcej. Za Przełęczą nadal prowadzi nas singiel z kamieniami, korzeniami... itd, ale jest już w 100% przejezdnie. Wywaliłam się tam 3 razy, ale dzięki ochraniaczom mam tylko 2 siniaki :) Aha, zapomniałam dodać, że szlak prowadzi po szczytach, po kolei: Mały Śnieznik (1326 mnpm) - Goworek (1320 mnpm) - Przeł. Puchacza (1100 mnpm) - Puchacz (1190 mnpm) - Trójmorski Wierch (1198 mnpm).
Później dojeżdżamy do przejścia granicznego Horni Morava i zjeżdzamy do Jodłowa, bo kończą nam się płyny. Sklep w tej wsi był niesamowity. Łaziły tam psy, kury, koty, a kiedy się powiedziało "poproszę dwa lody" to pani ekspedientka dawała dawała jakieś lody. Nawet nie pytała jakie. Później niebieskim szlakiem znów pod górę na Przęłęcz Puchacza. Mnie ten podjad wykończył. Nie był ani stromy, ani długi, bo na jakichś 6 km, zyskaliśmy około 400 m wysokości, ale ledwo dałam radę. Może to "te dni" :) Stamtąd żółtym, gdzie zmieniamy moją dętkę, do centrum Międzygórza, ale zachciało nam się dobić parę kilometrów i podjechać od góry do kwatery, która leży parę metrów nad centrum . Ja już odzyskałam siły, więc znowu wspięliśmy się po górę na Parkową Górę i stamtąd niebieskim do chałupki.
I chyba pobiłam swój rekord średniej :) Tzn w drugą stronę. Tak wolno chyba nigdy nie było :) Pewnie to dltego, że tym razem nie odrabialiśmy na wszystkich zjazdach pędząc po 50pare km/h, tylko zjeżdżaliśmy wąskimi technicznymi ścieżkami, na których ciężko było się rozpędzić ponad 20km/h

TRASA: Międzygórze - Przeł. Śneiznicka (1123 mnpm) - Schronisko pod Śnieznikiem (1218 mnpm) - [zielony szlak] - Mały Śnieznik (1326 mnpm) - Goworek (1320 mnpm) - Przeł. Puchacza (1100 mnpm) - Puchacz (1190 mnpm) - Trójmorski Wierch (1198 mnpm) - Przejście graniczne Jodłów/Dolni Morava - [żółty szlak] - Jodłów - [niebieski szlak] - [żółty szlak] - Międzygórze - [zielony szlak] - Góra Parkowa - [niebieski szlak] - Międzygórze

Suma przewyższeń: 1526 m

A zdjęc jest taka kupa, bo muszę przyznac, że zielony szlak wzdłuż granicy naprawdę rządzi!!!

Za mną schronisko pod Śnieżnikiem


Początek zielonego - tu jeszcze się jedzie jak autostradą


Dalszy ciąg zielonego


Adam napiera na Mały Śnieżnik (1326 mnpm)



Tu trzeba było się troche pogimnastykowac, ale jest ok


Już trochę szerzej, ale nadal bajer, tym bardziej, że w dół :)


Chwila zadumy :)


Widok na Goworek i ścieżkę, którą zjeżdżaliśmy. Trzeba się tak oddalic, żeby było widac, że było w dół




No nie mogę się powstrzymac, żeby nie wrzucac tylu zdjęc :) Co następne, to fajniejsze





Adam na pełnej kurwie :)


No i na koniec oczywiście ślad trasy z mojej zabawki :)

Komentarze (6)

Oczywiście, że nie zapomniałam. Zakładałam je dopiero na zjazdach.
Ale się nabijacie z tych moich ochraniaczy. A ja i tak wiem, że one są mi potrzebne. No.
Pozdrowienia moi drodzy Poskramiacze Szutrów :)

marysia 15:13 niedziela, 16 sierpnia 2009

O! Zapomniałaś ochraniaczy:)

Kajman 20:38 czwartek, 13 sierpnia 2009

Wiem, ale teraz rower nie spełnia nawet funkcji transportowej :/ Nawet za kwietnik służyć nie może ;)

siwy-zgr 22:43 sobota, 8 sierpnia 2009

ramzes: Z tego wyjazdu mamy tylko wieczorne zdjęcie telefonem, ale byliśmy tam też zimą i wtedy wodospad Wilczki prezentował się tak. W sumie to też jest zdjęcie wieczone :) Ale w internecie jest dużo ładniejszych zdjęc. Np. takie.

Pocieszę cię Siwy: Tam w centralnej Polsce i tak nie ma gdzie jeździc, więc nie musisz żałowac :)

marysia 20:42 sobota, 8 sierpnia 2009

Fajnie...A ja rozwaliłem taki gówniany plasticzek z supportu i mam uziemioną maszynę do czasu aż coś wykombinuje w zastępstwie lub kupię zamiennik...masakra...

siwy-zgr 17:51 sobota, 8 sierpnia 2009

Byłem kiedyś w tych okolicach, niestety bez roweru. Piękne widoki. O ile dobrze pamiętam to niedaleko Międzygórza (3-5km?) był bardzo ładny wodospad. Nie widziałem jego zdjęcia u Ciebie, może o nim nie wiesz... Jakbyś mogła to wstaw jego zdjęcie, bo naprawdę robił wrażenie :)

Pozdrawiam ;)

rammzes 17:15 sobota, 8 sierpnia 2009
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa ttcho

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]