W piątek doszła do mnie paczka z nową zabawką: Garminem Vista HCx. Były plany, żeby wybrać się na jakąś dłuższą wycieczkę i przetestować ją w terenie, ale ciągle padało. Wybraliśmy się więc tylko na poszukiwanie jakiegoś leku na skrzypiący wahacz Adama. Najpierw do sklepu z łożyskami, później do Dynamo.
A to ślad naszej niesamowitej wycieczki:
Komentarze (13)
Marysia jest jakaś szansa, że masz gdzieś magnesik od starego licznika? Chciałem swój stary siostrze założyć do roweru, ale zorientowałem się, że magnesika na szprychy nie mam. Chyba, że takie coś można w rowerowym dostać to sobie kupię.
Marysiu mam dla Ciebie propozycję zadania specjalnego :) Propozycja jak najbardziej do odrzucenia. Mianowicie podjęłabyś się wjechania na "śmieciową górkę" z garminem w celu zmierzenia jej wysokości? No chyba, że wiesz ile ma lub masz jakieś źródło gdzie będzie to podane? :) Ja jakoś nie mogę znaleźć albo za późno już dzisiaj na takie poszukiwania :)
Kajman: Ja też na nią bardzo chorowałam, więc wcale się nie dziwię :) GPS to śmieszne urządzenie. Mogę je polecić jeżeli jesteście typowymi gadżeciarzami, tak jak ja :) Takie ustrojstwo ma dużo różnych fajnych funkcji, które na pewno jeszcze bardziej umilą jazdę, jednak jeżeli liczycie bardziej na przydatność GPS'a, a nie na jego funkcje, któe dają ciekawe, jednak mało przydatne informacje, to nie wiem czy się nie przeliczycie :)
Jak włączy się podświetlenie, to w słońcu widać bardzo dobrze. A co do tras, to obiecuję, że z czasem pojawią się jakieś ciekawsze :) I zabawka, owszem, bardzo fajna, ale nie powiedziałabym, że jakaś niezbędna :)
marysia
