Izery
Środa, 3 sierpnia 2011
· Komentarze(3)
Kategoria Góry Izerskie, Wycieczki z jajem
Ten tytuł to szczyt mojej kreatywności na dzisiaj, bo popołudniowe szachy z dziadkiem doszczętnie ją wyczerpały.
Ale mimo wszystko wycieczkę powspominać warto. W te zimowe dni, jeszcze do niedawna całkowicie zapchane sesją, te wakacyjne wycieczki symbolizują wszystko do czego tęsknię od października do kwietnia. Są wakacje i jest wolne, jest ciepło i jeździmy na rowerach po górach. Więcej można chcieć ewentualnie tego, żeby ten stan trwał dłużej.
A tak mi się zebrało na wspominki i refleksje, żeby czymś wypełnić tego bloga (oprócz zdjęć oczywiście), bo ta wycieczka odbyła się jakieś pół roku temu. Jakby co: opis u Adama.
No i zdjęcia:
Takie oto widoczki mijaliśmy tego dnia:
Takie widoki też mijaliśmy, ale nie długo, bo zaraz zamieniły się one w puste talerze
A tędy prowadził szlak. I tym razem z pełną świadomością wybraliśmy ten szlak (przez Pytlácké Kamene), bo po prostu wiedzieliśmy, że jest ładny. Zatem nie była to (jak zwykle :)) wina przewodnika Adama
Było trochę zjazdów...
...i podjazdów
Dwie panoramki (po kliknięciu otwierają się duże)
I profil (wyszło mało, bo tym razem na Stóg wjechaliśmy wyciągiem)
Ale mimo wszystko wycieczkę powspominać warto. W te zimowe dni, jeszcze do niedawna całkowicie zapchane sesją, te wakacyjne wycieczki symbolizują wszystko do czego tęsknię od października do kwietnia. Są wakacje i jest wolne, jest ciepło i jeździmy na rowerach po górach. Więcej można chcieć ewentualnie tego, żeby ten stan trwał dłużej.
A tak mi się zebrało na wspominki i refleksje, żeby czymś wypełnić tego bloga (oprócz zdjęć oczywiście), bo ta wycieczka odbyła się jakieś pół roku temu. Jakby co: opis u Adama.
No i zdjęcia:
Takie oto widoczki mijaliśmy tego dnia:
Takie widoki też mijaliśmy, ale nie długo, bo zaraz zamieniły się one w puste talerze
A tędy prowadził szlak. I tym razem z pełną świadomością wybraliśmy ten szlak (przez Pytlácké Kamene), bo po prostu wiedzieliśmy, że jest ładny. Zatem nie była to (jak zwykle :)) wina przewodnika Adama
Było trochę zjazdów...
...i podjazdów
Dwie panoramki (po kliknięciu otwierają się duże)
I profil (wyszło mało, bo tym razem na Stóg wjechaliśmy wyciągiem)