Gdy jadę na rowerze
Sobota, 17 lipca 2010
· Komentarze(5)
Kategoria Zalew Sulejowski i przyległości
Plan był taki, żeby znaleźć się nad wodą. Adam uznał, że rzeka Pilica w rejonie Zalewu Sulejwskiego będzie najelpszym wyborem. Spakowaliśmy ręczniczki i wio. Najpierw trzeba było przejechać przez całe miasto. Gdzieś w centrum, kiedy zobaczyłam McDonald's przypomniało mi się, że nie jadłam śniadania, więc zaliczyliśmy pierwszy postój. Niestety nie mogłam delektować się big maczkiem, bo Adam się wściekał, że mamy taki kiepski czas (wyruszyliśmy parę minut przed 11), a ja jeszcze opóźniam. Dlatego wsunęłam wszystko naprędce, co później mocno się na mnie odbiło, bo przez kolejne 20km... Hmmm... Mogłam jeszcze kilka razy delektować się big maczkiem :) Adam nawet z tej okazji ułożył piękną piosenkę, którą mi po drodze śpiewał:
Gdy jadę na rowerze
Marysia dąsa się,
Ja zaraz jej wpierdolę
i już nie będzie źle
Reszty zwrotek wolałabym nie przytaczać :)
Dalej już jechało się całkiem nieźle, do czasu kiedy zaczęłam sprawiać kolejne problemy :) Otóż zaczęła działać na mnie temperatura. Ja zwykle dobrze znoszę takie pogody, ale tym razem poczułam się bardzo kiepsko. Najdziwniejsze było to, że zaczęłam mieć dreszcze i zrobiło mi się naprawdę zimno :) W każdym razie, trzeba było zaliczyć dłuższy postój, który postawił mnie na nogi.
Rozłożyliśmy się nad rzeką, zanurzyliśmy się w wodzie, która była tak brudna, że brakowało w niej tylko pływających trupów :) Przez ten dłuższy postój z moim zgonem, nad wodą spędziliśmy tylko jakieś półtorej godzinki, ale w sumie dobrze się złożyło, bo już nam się zaczynało nudzić :) Niestety przez całą drogę wiozłam książkę, której nawet nie otworzyłam...
Dalej pojechaliśmy już na dworzec do Tomaszowa, skąd pociągiem udaliśmy się do Łodzi.
Zdjęcia wyszły tak kiepskie, że Adam każde z nich dość porządnie obrobił. Np moje zdjęcie robione z ręki na naszą klasę :P
Przed
Po
Powrót z plaży
Adam pozujący z gofrem
Niestety zdjęcia w półnegliżu nad wodą/w wodzie nie nadają się do publikacji. Za to mogę przybliżyć jak wyglądaliśmy razem na plaży :) Od prawej: Adam i ja :)
Gdy jadę na rowerze
Marysia dąsa się,
Ja zaraz jej wpierdolę
i już nie będzie źle
Reszty zwrotek wolałabym nie przytaczać :)
Dalej już jechało się całkiem nieźle, do czasu kiedy zaczęłam sprawiać kolejne problemy :) Otóż zaczęła działać na mnie temperatura. Ja zwykle dobrze znoszę takie pogody, ale tym razem poczułam się bardzo kiepsko. Najdziwniejsze było to, że zaczęłam mieć dreszcze i zrobiło mi się naprawdę zimno :) W każdym razie, trzeba było zaliczyć dłuższy postój, który postawił mnie na nogi.
Rozłożyliśmy się nad rzeką, zanurzyliśmy się w wodzie, która była tak brudna, że brakowało w niej tylko pływających trupów :) Przez ten dłuższy postój z moim zgonem, nad wodą spędziliśmy tylko jakieś półtorej godzinki, ale w sumie dobrze się złożyło, bo już nam się zaczynało nudzić :) Niestety przez całą drogę wiozłam książkę, której nawet nie otworzyłam...
Dalej pojechaliśmy już na dworzec do Tomaszowa, skąd pociągiem udaliśmy się do Łodzi.
Zdjęcia wyszły tak kiepskie, że Adam każde z nich dość porządnie obrobił. Np moje zdjęcie robione z ręki na naszą klasę :P
Przed
Po
Powrót z plaży
Adam pozujący z gofrem
Niestety zdjęcia w półnegliżu nad wodą/w wodzie nie nadają się do publikacji. Za to mogę przybliżyć jak wyglądaliśmy razem na plaży :) Od prawej: Adam i ja :)