Dzisiaj: - byłam w tesco na zakupach; - rozbiłam samochód jakiemuś gościowi podczas wyjeżdżania z parkingu (bo kurde ciemny miał samochód, jego wina :P); - przejechałam ponad 80 km na rowerze - ugotowałam zupę; - zrobiłam pranie Chyba można uznać, że to dzień z życia typowej baby :) (No, może gdyby nie ten rower)
A co do wycieczki... Nuda :P Z wujkiem - mordercą po asfaltach. Chociaż dzisiaj nie wykazywał swoich morderczych zapędów tak jak zwykle. Może dlatego, że wczoraj przejechał ponad 100 km jako pierwszą wycieczkę w tym sezonie, a może dlatego, że mam taki bajerancki rower. W każdym razie moje "zamulatorstwo" nie wysuwało się dzisiaj na pierwszy plan, tak jak zwykle, z czego jestem zadowolona. Powoli buduję formę na szosie, później zaczną się ciekawsze wpisy :)